Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Spontany, cz. 1/4

Portret użytkownika Sylvanyor


Pomimo dość hedonistycznego trybu życia jestem człowiekiem, który woli sobie wszystko zaplanować w razie czego. Z tego też względu sceptycznie podchodzę do spontanicznych akcji, co nie oznacza, że ich mi brakuje. Może po prostu ciągle pragnę więcej i więcej, a apetyt bezustannie rośnie. Cóż, zdarza się. Zwłaszcza, że wszyscy na tej stronie pragniemy więcej. Więcej od życia. W ciągu ostatnich dwóch tygodni przydarzyło mi się naprawdę kilka fajnych, improwizowanych scenariuszy. Pozwolę sobie je opowiedzieć - trzy są z NG i jeden rozgrywa się w mieszkaniu kolegi Smile Podzielę sobie to jednak na cztery części, które wrzucę w krótkich odstępach czasu, bo obawiam się, że mogłoby zająć za dużo miejsca w jednym blogu i nie każdemu chciałoby się dobrnąć do końca (chociaż teraz też nie mam tej pewności) Tongue.


Pierwszy:
Był to bodaj piątek. Utrzymuję dzielnie swą pozycję w domu u ziomeczka, będąc niemal pewnym, że nigdzie się dzisiaj nie ruszam. Poprzedniego dnia uderzyliśmy w podbój miasta na legalnym zamienniku LSD i chociaż było fajnie, to ogólnie klimat bardziej na stypę, niż na zabawę. Niewiele ludzi, prawie wszystkie lokale zamknięte, a my szlajaliśmy się bez celu, decydując się około godziny trzeciej na powrót. Dobrze, że kierowca był trzeźwy, bo droga powrotna zajęła chwilę i niemal od razu mogliśmy odpłynąć do krainy Morfeusza.


Przenosimy się jednak z powrotem do piątkowego wieczoru. Gdy słońce zaczynało przytulać się do horyzontu, do mnie zaczął dzwonić telefon. Znajomy bardzo przekonującym głosem próbuje mnie wyciągnąć na miasto – sami wiecie jak to jest – kurewsko trudno się oprzeć. Po godzinie byłem już w drodze do centrum miasta. Poszliśmy się zaprawić, żeby nie przepłacać w lokalu, zwłaszcza, że towarzystwo tego dnia miało naprawdę swędzące nosy. Kilka piwek i odrobina wódki wystarczyła, by wprawić mnie w bardziej imprezowy stan. Zaczęliśmy szlajać się po różnych miejscach sprawdzając, gdzie naprawdę się coś dzieje. Po przejściu już nie wiem ilu lokali w końcu trafiliśmy do niewielkiego klubiku, gdzie w pierwszej kolejności udaliśmy się na palarnię. Na szczęście wszystko zajęte oprócz niewielkiej kanapy, przy której osiedliła się grupka całkiem ładnych dziewcząt. Nasza ekipa trochę się rozproszyła, bo dwóch ziomków ruszyło w stronę kabin toaletowych, a ja z ostatnim kolegą zasiedliśmy tam, uprzednio pytając czy nie przeszkadzamy. Oprócz tego, że nie traktują nas jak intruzów dowiedzieliśmy się również, że te urocze dziewuszki przyjechały tutaj z dalekiego Paryża i bardzo chciałyby się przenieść do innego klubu. Może pójdziemy z nimi?


Skoro padła taka propozycja, to czemu nie. Skoro to Paryżanki, to wybraliśmy naprawdę elegancki klub. Wychodzimy z dziewczynami na ulicę i tutaj następuje wspólna integracja, przedstawianie się, et cetera. Będąc wstawionym strasznie plącze się język, gdy mówi się po angielsku – nie wiem czy to moja osobista cecha, czy zdecydowanej większości, ale to sprawa marginalna, więc wróćmy do mojej historii. Gadamy sobie tak z dziewczynami, dowiadujemy się co je sprowadziło do naszego pięknego kraju i jakie mają plany na podróż. Czas bardzo szybko nam upłynął i dotarliśmy do wcześniej wspomnianego klubu. Dziewczyny wchodzą, natomiast nas selekcjonerka odsyła z kwitkiem, bo nie mamy na sobie koszul, a jest to konieczny warunek do wpuszczenia. Ależ się wkurwiliśmy. Mówimy do naszych dziewczyn, żeby poczekały w środku i zajęły miejsca, a my zaraz będziemy. Kolega, który mieszkał najbliżej zaproponował pożyczenie całej zgrai jakichś eleganckich ciuchów, żeby zaoszczędzić na czasie.


Zamówiliśmy taksówkę, a tu nagle widzimy dwie całkiem ładne dziewczyny. Jedna z nich ewidentnie nas zaczepia, kierując do swej koleżanki tekst, że wyglądamy na niebezpiecznych zbirów. Odpowiedziałem mega tandetnym tekstem: „Nie taki diabeł straszny, jak go malują, ale… i tak pozostaje diabłem” i do tego szelmowski uśmieszek. O dziwo, wystarczyło to, by dziewczynę zainteresować. Laski się zatrzymały, więc pytam, czy nie poczekają z nami na taxę, bo mamy dosłownie za chwilę, a zawsze raźniej czeka się w większym gronie. Dziewczyna wpatrzona we mnie jak w obrazek już widzę, że zamierza się zgodzić, ale skurwiała koleżanka przypomina jej, że się spieszą. Widzę, że zatrzymać się raczej nie da, więc mówię do niej: „To dawaj tutaj pyska na pożegnanie” wyciągając do niej rękę w geście zaproszenia. Zbliża się, a ja ją całuję. Podjeżdża taksówka, my spadamy i ruszamy do domu szybko się przebrać. Wróciliśmy do naszych Francuzek, które grzecznie czekały w loży. Siadamy tam i gadamy z nimi, gadka przyjemna, wzięliśmy od jednej kontakt, ale nikt z nas nie poruszył tej relacji dalej. Szkoda, ale ma się tremę przed takimi dziewczynami Tongue


Nadszedł czas na rozstanie i laski poszły sobie, a my tymczasem nie wiem skąd, zwerbowaliśmy do swojej bandy jakiegoś hiszpana, który przeniósł się z nami do innego klubu. Głupia sprawa tak złowić chłopa na NG, ale typ był naprawdę spoko, przegadaliśmy z nim mnóstwo czasu, a tyle co z nim wypiliśmy to głowa mała. Zapisał na telefonie swojego fb, ale budząc się rano stwierdziłem, że jednak pierdolę, chociaż z drugiej strony to by była fajna furtka, aby kiedyś ruszyć na wycieczkę do słonecznej Hiszpanii. Wracając do domu już nad ranem, praktycznie całkiem trzeźwy spotkałem na przystanku autobusowym naprawdę ładną, skromnie ubraną dziewczynę i jakiegoś gościa, który po chwili obserwacji wydał mi się niechcianym adoratorem. Poczekałem z nimi tak chwilę wtrącając parę nic nie znaczących słów.


Gdy nadjechał autobus byłem w siódmym niebie, bo tak mi się chciało spać, że masakra. Rozsiadam się w autobusie i zauważyłem dziewczynę z przystanku, jak też wbija się do tej samej linii i zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. Zaczyna gadkę, którą z przyjemnością ciągnę dalej. Pamiętam, że gadaliśmy o jej studiach, o tym skąd pochodzi (już nie pamiętam skąd Tongue ) i tego typu nudnych sprawach. Okazało się, że mieszka tam, gdzie ja przez jakiś czas urzędowałem. Nawet wysiadała na tym samym przystanku co ja. Przyjemnie tak spacerować z obcą, parę lat starszą kobietą, gdy zaczyna już świtać. Jako, że nic nie trwa wiecznie zobaczyłem, że nadjeżdża mi kolejny autobus (wciąż byłem daleko od domu), a w mojej głowie pojawia się myśl co wybrać – szybszy powrót do domu, czy chwilę spaceru z piękną nieznajomą.


Wytężam umysł i… mówię do niej – „To mój, więc niestety nie będzie nam dane dłużej porozmawiać”, chwytam ją za głowę i całuję, po czym zaczynam sprint w stronę zatrzymującej się machiny. Wsiadam do środka, rozsiadam się dysząc jak kurwa, bo po dobrej imprezie jakikolwiek wysiłek przysparza mi mnóstwo męczarni. Spoglądam przed siebie i widzę dwie młodziutkie blondynki, które siedzą buziami w moją stronę. Zaczyna się walka na spojrzenie, której pierwszą rundę przegrywam z kretesem, ale w drugiej się rewanżuję i odnoszę tryumfy. Zaczyna się do mnie śmiać, a ja do niej. Cieszyliśmy się tak do siebie chwilę jak głupki, ale musiałem przerwać te błogie chwile, bo moją główną potrzebą w tamtym momencie był porządny sen, a autobus właśnie zatrzymał się na moim przystanku (nie w sensie, że jestem jego właścicielem, tylko był najbliżej mego miejsca spoczynku), więc puściłem jej oczko i wypełzłem na ulicę, drepcząc powoli w stronę łóżka.


Wypad moim zdaniem nie był rewolucyjny pod względem zabawy i podbojów (chociaż było dobrze), ale udało mi się skończyć pocałunkiem dwie bardzo szybkie akcje. Szkoda tylko, że nie udało nam się później zgadać z Paryżankami, bo gdy się odezwały, że ruszają na miasto, każdy z nas był pogrążony w swoich obowiązkach, a na następny dzień pojechały już do innego miasta, bo miały taką wycieczkę objazdową.

Odpowiedzi

A na końcu ta walka na wzrok

A na końcu ta walka na wzrok to po co ? Tongue a tak to historie bardzo ciekawe szkoda ze bez większych podbojów

Portret użytkownika Sylvanyor

Następna część będzie

Następna część będzie ciekawsze pod względem podbojów Tongue
A walka na wzrok to po prostu utrzymywanie kontaktu wzrokowego Smile

Faktycznie. Przecież kontakt

Faktycznie. Przecież kontakt wzrokowy jest bardzo ważny .

Portret użytkownika Sylvanyor

Ale i tak jestem pizdą, jeśli

Ale i tak jestem pizdą, jeśli chodzi o kontakt wzrokowy w autobusie, bo nigdy tego nie wykorzystałem, a jakiś miesiąc temu pożerałem się przez całą trasę z jedną czarną ekstraklasą (nie, że jakaś ostra suka, ale po prostu dziewczyna o przepięknej buzi) i przy wyjściu to aż mi się łapska spociły, ze stresu że nie podbijam a mam ją na talerzu Tongue

Mieszkasz w dużym mieście??

Mieszkasz w dużym mieście?? Laughing out loud U mnie w mieścinie po godzinie 18 jest jak w czarnobylu ^^ Przyjemnie sie czyta tego bloga Laughing out loud