Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Regres osobisty

Portret użytkownika Stivven

W ostatnich latach nastąpił prawdziwy boom na rozwój osobisty. Mateusz Grzesiak, Brian Tracy, inspirujące cytaty, motywujące filmiki, szkolenia, trenerzy, techniki i książki pod tytułem ''Jak zmienić swoje życie za pomocą dwóch kroków.'' Wszystko ładnie i pięknie, tylko pojawia się pytanie. Dlaczego tylko znikomy procent ludzi odnosi jakieś rezultaty, a u całej reszty jedyna zmiana, to ta na rachunku bankowym?

Byłem kiedyś zarejestrowany na jednym z największych for o uwodzeniu kobiet. Aktywnych użytkowników było tam dosyć sporo, bo kilkanaście tysięcy. Każdy, kto wchodził do tego nieznanego świata myślał, że znalazł świętego Graala. Każdy poczuł ogromną falę endorfin, bo w końcu życie miało się zmienić na lepsze.

Bezstresowe podejścia i zagadanie do każdej przechodzącej dziewczyny. Brak miejsc w książce telefonicznej z powodu ogromnej ilości zapisanych numerów do modelek. Szalone akcje w klubach kończące się w toalecie. Budzenie się co rano z inną kobietą. Ociekanie zajebistością przed kumplami. To wszystko miało na nich czekać.

Płonęli jak żywa pochodnia z motywacji i już zaraz mieli wystrzelić na miasto, aby działać, zagadywać i chędożyć.

Już mieli iść, tylko najpierw skończą czytać ten nowy artykuł o strachu przed podchodzeniem. Po zastanowieniu się, to lepiej na wszelki wypadek poczytać jeszcze coś o tym jak rozmawiać na pierwszej randce z dziewczyną, no i wtedy można w końcu działać. Jednak, żeby być bardziej na luzie to przeczytają sobie jeszcze dwa kolejne artykuły, potem wchłoną parę książek o mowie ciała, oglądną jakiś pouczający film, a na koniec pójdą na szkolenie do jakiegoś guru uwodzenia.

I tak sobie mijały dni tygodnie i miesiące na wchłanianiu teorii i czyichś domysłów. Na faszerowaniu się cudzymi poglądami i technikami, które mają rzekomo na nich działać.

Mijał cenny czas, a z miejsca gdzie zaczynali nie zrobili ani jednego kroku, by polepszyć swoje relacje.

Tony postów, informacji i wskazówek i wszystko psy w dupę. Zero rezultatów.

I taki typowy użytkownik zaczynał się bardzo mocno wkurwiać. - No bo jak to? Tyle nad tym siedzę i dalej nic? Dlaczego mój kumpel, który w ogóle nie zna ''tematu'' ma lepsze życie i ma dziewczynę? A ja w dalszym ciągu muszę walić konia?

Na początku był zapał i ekscytacja. Potem przyswajanie niezliczonej ilości wiedzy. Następnie pojawiła się frustracja, że jak było do dupy do tej pory, tak dzisiaj nic się nie zmieniło. Na końcu jest rezygnacja ze swoich marzeń i stwierdzenie: a pierdole, to nie dla mnie. I jest powrót do swojego dotychczasowego życia.

Taki smutny los spotkał znakomitą część użytkowników. Ale nie wszyscy. Nieliczni coś osiągnęli. Było ich raptem kilku, ale osiągnęli niewyobrażalny dla większości ludzi poziom. Dlaczego?

Cała prawda tkwi w tym, że tych kilku ludzi odróżniło teorię od praktyki.

Gdy przeczytali coś na forum, to od razu maszerowali na miasto sprawdzić czy działa. Zamiast debaty nad tym czy wygląd ma znaczenie, zaczęli zapierdalać na siłowni i kupili lepsze ciuchy. Codziennie wychodzili na miasto i do klubów. Zaczepiali dziewczyny. Oswajali się z bliższym dotykiem. Brali numery. Umawiali się na randki. Przesuwali granicę i generalnie robili, to co każdy musi zrobić, żeby opanować jakąś umiejętność.

Głęboko weszli w temat i metodą prób i błędów nauczyli się o co tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

Z marzeń zrobiły się cele. Z celów działanie. Działanie przyniosło rezultat. Rezultat przyniósł spełnienie.

Wiedza nic nie znaczy, jeśli nie potrafisz jej wykorzystać. Bez namacalnych efektów jest się tylko zwykłym i mało wiarygodnym teoretykiem. Możesz powiedzieć, że dziewczyny lubią seks dużo bardziej niż faceci, ale będąc prawiczkiem trochę ciężko będzie ci uwierzyć.

Teoria w tym przypadku daje tylko efekt chwilowego: wow, jestem zajebisty. Chwilowego, bo to tylko złudne wrażenie, że zmieniasz swoje życie. Mentalne walenie konia. Jestem taki fajny, bo rozwijam się i pracuję nad sobą.

Wielki rozwój osobisty zamienia się w regres. Miało być lepiej, a jest tak samo, albo i gorzej. Uwodzenie to tylko przykład, ale taki smutny proces występuje praktycznie w każdej gałęzi jeśli chodzi o szeroko rozumiany samorozwój.

Zmiana kosztuje. Każda umiejętność kosztuje. Jeden mądry cytat nie przyniesie żadnej zmiany.

Chcesz coś osiągnąć? To podejmij decyzję i zrób wszystko co tylko się da, żeby odnieść zamierzony efekt. Działanie zawsze prędzej czy później przynosi korzyści. Kwestia czasu.

Bo najgorsze co może być to odwlekanie wszystkiego w nieskończoność i czekanie na kolejny poniedziałek, na nowy rok i na gwiazdkę z nieba. Wszytko wydaje się banalne i oczywiste, ale co z tego, skoro i tak większość z nas wali głową w mur mając świadomość, że to nic nie da, ale i tak napierdala dalej?

Słowo ''rozwój'' zyskuje ostatnio coraz bardziej prześmiewcze znaczenie, właśnie dlatego że ponoć fajnie brzmi, ale chuja działa.

Ja za to uważam, że ciężka praca nad sobą jest czymś wspaniałym i opłacalnym, bo nie ma większej inwestycji, niż w siebie samego. Nie ma nic piękniejszego, niż świadomość, że przesz do przodu.

Trzeba tylko wcisnąć guzik START.

Odpowiedzi

Spodziewałem się kolejnego

Spodziewałem się kolejnego filmu z fajną muzyką w tle. Jestem miło zaskoczony, bo pomimo tego, że lubię Twoje filmy, dziś trafiłeś w sedno. Dlaczego chodzę wkur**ny, bo brakuje mi spełnienia tego, co kiedyś założyłem, jako cel. Po drodze zapomniałem o tym celu i teraz to się odbija w postaci "nie wiem co mi jest, jakoś taki nijaki jestem ostatnio", to jest kolejna wymówka. Myślę, że sami jesteśmy osobami, które mogą sobie najbardziej pomóc działaniem, przestaniem myśleć destruktywnie i negatywnie, zaakceptować stagnacje, kontaktować się z ludźmi, którzy mogą nam pomóc.

Patrzymy w zaczarowane

Patrzymy w zaczarowane szkiełko ekranu bo tak wygodniej.
Ja z racji swojego wieku w sobotnią noc czasem tu wejde i co widze wielu aktywnych a powinni działać w terenie a gapić się w ekran to uzależnia, traci się czas a gdzie praktyka.

Portret użytkownika Trancer

Masz tylko część racji,

Masz tylko część racji, autorze tego wpisu.

Samo wychodzenie na podryw nie da ci efektów, jakie mogłyby cię usatysfakcjonować.

Trzeba naprawdę chcieć być lepszym człowiekiem, który ma lepsze relacje z kobietami. I rozwijać się w każdej płaszczyźnie.

I nie robić klasycznego błędu uczniaków - oddzielać sferę damsko-męską od innych płaszczyzn życia.

Portret użytkownika panxyz

o to, o to "oddzielać sferę

o to, o to "oddzielać sferę damsko-męską od innych płaszczyzn życia", parę ładnych lat zleciało na tym, aby zlało się to w jedno. Nie ma już "wyjść na podryw".

Od 2 lat generalnie nie zdobywam jakoś specjalnei wiedzy z zakresu powiedzmy rozwoju osobistego, choć raczej zaczytywałem się w psychoterapeutach, i wyszło mi to odstawienie zdecydowanie na dobre. Mniej myślenia, więcej działania. Kilka lat teorii wystarczy na 4x więcej praktyki, zatem doświadczać i wdrażać to w życie, internalizować i wiązać z doświadczeniem. Mądrość a nie wiedza, jeśli nie chcesz tej wiedzy sprzedawać, czy nauczać innych to jest Ci ona totalnie nie potrzebna. Trzeba przyznać się przed samym sobą, że było to ogarnaiczenie i mentalna masturbacja.

Generalnie ludzie są zbyt leniwi na rozwój, chodzą w kółko po tych warsztatach, czytają, gromadzą wiedzę i uważają się za lepszych, w rzeczywistości stojąc w miejscu. Powiedzmy sobie szczerze, przeczytanie książki to łatwizna, wrzucenie się w wir życia, na głęboką wodę, zrobienie czegoś szalonego już nie.

Portret użytkownika Dominikkow

CHociaż Starowicza i

CHociaż Starowicza i Eichelbergera warto poczytać Wink Wiele ciekawych spraw i rzeczy można się dowiedzieć.

Portret użytkownika panxyz

Mam przerobionych, chyba

Mam przerobionych, chyba nawet kiedyś pisałem o nich w blogu. Santorski tez na plus.

Bardzo dobry blog. Zauważyłem

Bardzo dobry blog. Zauważyłem to ostatnio u siebie. Może nie regres ale przestój i przepełnienie teorią. Czas to zmienić.

Tylko że znany tutaj

Tylko że znany tutaj user/youtuber Sedakszyn opowiadał, że na samym początku miał jedną dobrą reakcję od dziewczyny, a gdyby jej nie miał mógłby się załamać i nie byłoby jego filmików. Jak dostawał negatywne reakcje , to wiedział, że sukces jest możliwy, bo już tego doświadczył.

Jak otrzymujesz same negatywne reakcje, to nic dziwnego , że wielu się zniechęca.

Nie wierzę, że ktoś podejdzie do 100 dziewczyn i dostanie negatywne reakcje i to nie pozostanie w jego psychice jako skaza. Trzeba mieć mocną psychikę do tego i odpowiednie warunki.

Portret użytkownika panxyz

zależy co nazywasz sukcesem,

zależy co nazywasz sukcesem, ja przez pierwsze kilka lat nawet nie pocałowałem dziewczyny. A sukcesów miałem od groma.

Dla każdego sukces to co

Dla każdego sukces to co innego, zależy z jakiego poziomu startuje. Jednak jak brak jakichkolwiek sukcesów przez dłuższy czas, pomimo starań i zmian, to może mocno zniechęcić.

Portret użytkownika panxyz

Chodzi o to, że do

Chodzi o to, że do wszystkiego zniechęcisz się jeśli nie wyznaczysz sobie małych celów, których osiągnięcie będzie sukcesem. Dla mnie to były na przykład dobre reakcje od dziewczyn, wesołe interakcje, lub zrobienie po prostu tego co chciałem niezależnie od wyniku, samo podjęcie działania jest sukcesem.

Portret użytkownika Mendoza

Do tej dyskusji się

Do tej dyskusji się podłączę.

Anthony Robbins dostał 1006 (TYSIĄC SZEŚĆ) odmów zanim ktoś zgodził się z nim współpracować na zasadzie "Ja Ci pomogę osiągnąć cele, Ty mi dasz część hajsu z tego sukcesu".

Deal with it.

Deal with it. - mocne

Deal with it. - mocne Wink

Dobrze napisane, smutne ale

Dobrze napisane, smutne ale prawdziwe.

Dużo szkodzi internet - ludzie tygodniami siedzą przed ekranami i chłoną wiedzę, a tak naprawdę to nie jest rozwój, ale ucieczka od rzeczywistości z poczuciem że robi się coś dobrego dla siebie. Internet wielu uzależnia i wciąga - czy to pornosy, fb, czy samorozwój - wszystko to odcina od rzeczywistości i marnuje cenny czas. To forum też, konsumowane w ilości większej niż kwadrans na kilka dni.