Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Operacja: polubić kluby. 4 dni pod rząd.

Portret użytkownika Rot

Zacznijmy może od tego, że jest czwartek. Powtarzam wszystkim wokoło, że nie lubię klubów. Nie umiem tańczyć, nie moja muzyka, łażą tam same zblazowane szmaciury. A jednak wylądowałem w jednym. Bardziej ze zrezygnowania, i takiego "wszystko mi jedno, chcę browara", niż chęci. To samo mówię w piątek, spotykając się z Anarkim, Majorkenem i sześcioma innymi chłopami - w tym takim Jankiem. Tym razem, mając wokoło ośmiu gości, którzy w klubach żyją, mam nadzieję na jakieś małe popchnięcie w kierunku nauczenia się sztuki przetrwania w takich miejscach. I przemiana się zaczęła.
I szczerze - najbardziej się do niej przyczynił właśnie Janek. Kawał chłopa, podchodzi pod trzydziestkę, przerzedzone włosy. Jednakże sposobem bycia, pewnością siebie i otwartością miażdży, zgniata, po prostu swój chłop - od razu złapałem z nim dobry kontakt. Szczerze - z początku piątkowego wieczoru miałem lekkie obawy co do Afery - już mi kiedyś odmówili wstępu tam, Janek jednak okazał się mieć znajomości chyba wszędzie, gdzie się tylko da - pewnie i tak by mnie wpuścili tym razem, ale jakoś lepiej wchodziło się poza kolejką i z niejaką gwarancją, że sytuacja się nie powtórzy.
Piątek generalnie nie należał do najbardziej udanych dni w mojej karierze Casanovy - ale nie tak należy na niego patrzeć. Dobrze było się spotkać z gośćmi, którzy potrafią znacznie więcej niż ja, i choć trochę zazdrościłem im wyglądu, doświadczenia i tak dalej, to jakoś dobrze się czułem w tej ekipie.
Ekipa się jednak rozpadła, i przez resztę nocy bawiłem się, całkiem nieźle muszę przyznać, z Jankiem. Tu się zaczęło moje gibanie na parkiecie - no bo skoro i tak większość gości podpiera ściany z browarem w ręce, albo drepta z nogi na nogę, to wiele gorszym się być już chyba nie da.
Wiedziałem, że nie mam jeszcze tyle luzu w dupie, nie mam pojęcia co zrobić z rękami, i choć niepewnie się czułem pod spojrzeniami innych ludzi - zdawało mi się, że oceniają mnie - to jednak rytm chyba czułem. Ciężko nie czuć rytmu będąc muzykiem, można jedynie być sztywnym muzykiem. Gdy zostałem już sam, to w JazzRocku tańczyło mi się chyba najlepiej w życiu do tamtej pory, żadnego pogowania, normalny taniec z laskami, i czułem się już z tym pewniej, znacznie pewniej - złapałem się nawet na myśleniu, że jestem jednym z lepszych tancerzy w klubie, co nie było chyba dalekie od prawdy. Ludzie w JazzRocku czesto-gęsto po prostu trzęsą łbem i skaczą z lewej na prawą nogę, jakoś tak, bo tak.
Co się działo w sobotę już wiecie - opisałem to z żalem w poprzednim blogu, jednak rzućmy na to inną perspektywę - znowu JazzRock, bo zwyczajnie nie było lepszego miejsca, Alternatywy - padaka, Carpe Diem - padaka, do klubu typu Afera czy Gorączka nie chciało mi się iść, plus raczej nie czułem się na tyle pewnie, żeby pójść tam samemu. Ale zaliczyłem tam kilka tańców z różnymi dziewczynami, w tym z jedną całkiem nieźle mi szło, szkoda, że była dość przeciętna.
Dzisiejsza noc jednak przełamała moją niechęć do klubów chyba ostatecznie, to było jak pokonywanie ostatniej linii oporu, która jest, bo musi być, bo wypada, żeby była.
Ustawiłem się z Jankiem, spontanicznie, na wieczór na mieście. Plan - działanie w terenie.
Parę słów jeszcze o Janku: co by o nim nie mówić, jest dość podobny do mnie - trochę mu zajmuje wejście we flow, ale jak się w nim znajdzie, to przebija wszystko, co widziałem z bliska na własne oczy. Przede wszystkim jednak traktuje to chyba bardziej jako zabawę. I jego podejście udzieliło się i mi.
Nad Wisłą spotkaliśmy jakieś 18ki - jedna bardzo taka sobie, druga mogła się nawet podobać, obie chyba mocno walnięte, zachowywały się jak zjarane. Chichry ze wszystkiego.
Po niedługiej bajerce ta ładniejsza sama wcisnęła mi numer.
Potem poszliśmy do Gorączki, w której oprócz kilku fajek, dwóch piw i odrobiny tańca niewiele się działo - opuściliśmy więc lokal, by spotkać się na szybko z 18kami. Miały w planach oglądanie wschodu słońca gdzieś na jakimś kopcu, szło się tam kawał drogi, ale poczekały. Zaskoczyło mnie trochę, teoria Janka, że szukają rżnięcia nagle wydała się dość prawdopodobna. Ulotnił się jednak szybko, wymawiając się obowiązkami, a ja zostałem sam na sam z szurniętymi małolatami.
Niestety, jak się okazało - ładniejsza miała chłopaka (więc po co dała numer?), i mimo śmiechów, utrzymywała dystans. Nie dawała się za bardzo dotykać. Doczekaliśmy jakoś tego wschodu, poszliśmy znowu kawał drogi na stację benzynową - one po kawę, ja po hot-doga i colę, przystanek i podział grupki na Rynku. Odprowadziłem kawałek ładniejszą, wróciłem do siebie, i choć zmarzłem, zarwałem noc i z perspektywy efektywności zmarnowałem kupę czasu na nie, to jakoś niespecjalnie żałuję.
BTW, w świetle dnia zauważyłem, że ma krzywe zęby. Oops.

A za jakieś 5 godzin jadę sobie spędzić prawie tydzień ze znajomymi, o czym przypomniała mi koleżanka wczoraj koło 22. Licencjat się nie pisze, pieniądze się trwonią, ale co mnie tam, pisanie nadrobię po prostu sadzając dupę do roboty, pieniądze można zarobić, a szczęścia się nie kupi tak po prostu.

I w tym miejscu podziękowania należą się właśnie Jankowi. Swój chłop, gdyby komuś wypadło z nim plażować, ma moje błogosławieństwo.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Perrminator

Rot na Boga! To 3 blog z

Rot na Boga! To 3 blog z rzędu w którym żalisz się, że nie umiesz tańczyć Stare Ile można ciągnąć jeden i ten sam temat? Nie oszukujmy się, ale w klubach 90% ludzi nie potrafi tańczyć. Osób które robią to poprawnie jest ledwie garstka. Ja pół życia spędziłem w dyskotece, jednak nie potrafię profesjonalnie tańczyć- robię to tak jak umiem. Nie jestem tu wyjątkiem, ponieważ tak postępuje zdecydowana większość ludzi. Nikt Cie nie będzie oceniał jak tańczysz, bo każdy ma to w czterech literach, a Ty sobie po prostu coś ubzdurałeś.

A jeśli tak bardzo przeszkadza Ci fakt, że nie potrafisz tego robić to zapisz się na jakiś kurs tańca.

Parafrazując słowa Jerzego Stuhra- Tańczyć każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.

Portret użytkownika Rot

Albo nie doczytałeś, albo

Albo nie doczytałeś, albo zapomniałem o tym wspomnieć, albo jakoś zbyt chaotycznie to napisałem, ale pointa jest taka, że teraz już mnie pierdoli, czy umiem czy nie, bo nie mam z tym problemu.
Tamto to była retrospekcja. Chillax.

Portret użytkownika Rot

Pierdoli w tym sensie, że już

Pierdoli w tym sensie, że już nad tym nie kontempluję zamiast robić.

Co to za Janek? Hahaha,

Co to za Janek? Hahaha, pozdro... Nie taki straszny Rot w realu Tongue
Co do Panny o imieniu na "ka" - temat do rozpracowania.
Rot, taniec tańcem, ale tak jak już ustaliliśmy... logistyka padła!!! No i ja też musiałem się zmyć, za co przepraszam, czym trochę utrudniłem obejrzenie we dwoje z bliższa okolicznych krzaków xD

Kiedyś miałem podobny problem

Kiedyś miałem podobny problem z tańcem. Dziś już go nie mam.
Kilka dni temu podszedłem do najpiękniejszej kobiety w klubie i poprosiłem ją do tańca. Zauważyłem też, że najlepiej tańczy i zastanawiałem się czy nie chodzi na jakiś kurs.
Kobieta ta oczywiście się zgodziła...Śmieszne było to, że jak sama stwierdziła, nie potrafi tańczyć i tak oboje mimo iż nie potrafiliśmy tańczyć bawiliśmy się świetnie.
Koniec historii był taki, że zamiast wracać do siebie (200km) zostałem 3 dni u niej i spędziłem naprawdę wyjątkowy weekend....
Wkurwia mnie tylko to 200km...zawsze najlepsze laski poznaje gdzieś na dalekich eskapadach:)

Hitch - online Lektor PL na

Hitch - online Lektor PL na cda minuta 47 i już umiesz tańczyć Laughing out loud

Rot, tak z ciekawości, jak

Rot, tak z ciekawości, jak rozumiesz pojęcie "zblazowany"? To żadna uszczypliwość, po prostu mnie to ciekawi, w jakim kontekście to słowo jest używane przez Ciebie Smile

"Wiedziałem, że nie mam

"Wiedziałem, że nie mam jeszcze tyle luzu w dupie, nie mam pojęcia co zrobić z rękami, i choć niepewnie się czułem pod spojrzeniami innych ludzi - zdawało mi się, że oceniają mnie - to jednak rytm chyba czułem."

Hej, mówiąc że zdawało Ci się, że Cię oceniają - projektowałeś to. Z tego co widzę fajnie by było, gdybyś jeszcze trochę popracował nad pewnością siebie i inner game, bo w takich momentach może ona podupadać u Ciebie.

A co do mówienia, że już Cię to pierdoli i ogólnie masz wylane na to co sądzą inni, to jest lepszy sposób. Jak tylko zauważysz coś w stylu inni mnie oceniają lub podobne tego typu projekcje, to powiedz sobie w myślach - "ej, przecież to mój mózg wymyśla takie rzeczy, nie mogę pozwolić żeby popsuł mi przez to wieczór."
Zrób to a dialog wewnętrzny zostanie uciszony. Trzymaj się!