Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Obiecaj mi że nie będziesz obiecywać!

Portret użytkownika Zef

Panowie, dałem dupy. Po raz n-ty coś obiecałem i się nie wywiązałem, zrobiłem z gęby cholewę.
I nie byłoby w tym nic do opisywania, gdyby nie to że od pewnego niedługiego ale owocnego czasu pracuję nad sobą i wykorzeniam z siebie różne patologie. Dziś więc usiadłem i doszedłem sedna mego problemu.

Sprawa jest prosta. Obietnice które dawałem nie mają NIC wspólnego z tym co chcę robić.
Nie raz i nie dwa jest dokładnie na odwrót. w 95% przypadków każda poważniejsza obietnica to rezultat matrixa społecznego. Obiecywałem bo:

a) chciałem mieć kogoś z karku, zamiast po prostu powiedzieć NIE.
b) nie miałem wiary że dam radę coś zrobić (obiecywanie sobie samemu że np się przypakuje)
c) chciałem się komuś przypodobać lub polepszyć stosunki. Na dzień dobry uznałem że muszę kogoś przekupywać by zyskać aprobatę!
d) faktycznie chciałem to zrobić i miałem taki zamiar,ale nie potrzebowałem presji którą obietnica mi zwaliła na łeb, przez co szlag to trafił!

W każdym z tych przypadków był to konformizm, frajerstwo, czy brak wiary z siebie a NIE MOCNA REALNA CHĘĆ zrobienia czegoś.
Obietnica to na ogół narzędzie podbudowywania wiary kogoś w coś, kiedy tej wiary brak na wstępie, nie ważne po której ze stron.
A przecież ktoś kto jest silny to nie dąży do zapewniania innych że mogą mu zaufać, bo on dobrze wie kim jest i zna swą siłę. Nie wierzą, ich strata - idziemy naprzód.

Obietnice mają sens w relacjach biznesowych, ale tam to się nazywa UMOWĄ, oraz w celu ustalania spotkań - bo przecież chodzi o spotkanie, a nie ganianie się po całym mieście jak dwa koty między śmietnikami letnią nocą, aż się w końcu znajdziecie.
Ale poza tym ja od dziś traktuję obietnice jak sms-y - zło konieczne by ustalić niezbędne sprawy, ale poza zastosowaniami niezbędnymi jak najdalej od tego.

Nie obiecuję że stanę się lepszy, ja po prostu mam na to ochotę.
Nie obiecuję że za rok będę robił kokosy, ja po prostu mam na to ochotę.
Nie obiecuję że dam jej orgazm, ja po prostu mam ochotę go dać.
Nie obiecuję że nie będę popełniał więcej głupich wpisów, bo chcę je robić;)

Odpowiedzi

O to właśnie chodzi,

O to właśnie chodzi, pokonywać swoje słabości. Przytoczę cytat "Jestem dumny, że codziennie mogę osiągać więcej i więcej i naprawdę nie wiem gdzie leży granica"

Tak po za tym to nie wys­tar­czy chcieć. Trze­ba wszys­tko wpro­wadzać w życie.

Portret użytkownika Italiano

Zef! Chęci są dobre! Ale

Zef! Chęci są dobre! Ale często też bywają tak zwodnicze jak obietnice. W końcu powiedzenie "słomiany zapał", nie wzięło się znikąd. Polecam Ci, pracowanie nad sobą małymi kroczkami, nie zakładaj i nie nakładaj na siebie dużej presji. Zacznij systematycznie od małych kroków, ale rób je codziennie. Najpierw przez 5 minut lub jak wolisz 30 minut ale pracuj i rób coś dla siebie. Później ten czas zwiększaj. Systematyczność się liczy. Tak mnie udało się w piątek napisać maturę rozszerzoną z matmy! Więc wierze, że Tobie też się to wszystko uda.
Powodzenia.

Portret użytkownika Rafał89

Zapał jaki by nie był w końcu

Zapał jaki by nie był w końcu wygasa. Trzeba sobie znajdować ciągle nowe i nowe bodźce motywujące. Oczywiście cel główny pozostaje, chociaż i to z czasem trzeba będzie zmodyfikować.

Ja polecam Ci założenie dalekosiężnych planów, a następnie rozbicie na poszczególne etapy. Potem etapy na jeszcze mniejsze kroczki. I tak, aż z np. planu rocznego zrobi Ci się plan na jutrzejszy dzień. No i nie zapominaj o jednym - myśl nad tym co robisz i bądź elastyczny Wink

Pozdro Smile

Portret użytkownika Myf

Obietnice, że coś się zrobi -

Obietnice, że coś się zrobi - itp. problem w tej materii, wynika głownie, że nie ma się motywacji do działania (do zmiany) - mam identycznie. Mi pomogło (tzn. dopiero zaczynam) wypisanie sobie celów na kartce. Najlepiej aby cel miał jakiś wymiar czasowy. Ja sobie robię tygodniowe celę, które dokładają jakąś cegiełkę do tego głównego celu. Małymi kroczkami do przodu (filozofia kaizen). Są też różne Zen to Done. Polecam Ci to sprawdzić naprawdę. Same obiecywanie nic Ci nie da - zwłaszcza teraz, gdy wiesz, że możesz zawsze znajdować lukę, albo jakąkolwiek wymówkę, aby się opierniczać.

Bywaj!

Portret użytkownika Rafał89

Lecimy po kolei Cel musi być

Lecimy po kolei Smile Cel musi być prosty (tzn. łatwy do zrozumienia), określony w czasie, realny (coś, co naprawdę jesteśmy w stanie zrobić) oraz mierzalny (aby móc notować postępy).

Istota kaizen nie polega na 'małymi kroczkami do przodu', lecz na ciągłym doskonaleniu się niezależnie od wszystkiego. Coś działa dobrze? Może działać jeszcze lepiej! Oczywiście tymi 'małymi kroczkami' się posuwa do przodu i nie neguję tego - wskazuję jedynie to o co chodzi głównie w kaizen.