Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Nudne życie

Nie raz się pewnie zastanawiałeś, czy to co obecnie robisz jest dobre. Dobre dla Ciebie. Każdy wyznacza własną drogę do szczęścia. Czy robisz to co chcesz i lubisz robić? Czy Ty w ogóle wiesz czego chcesz? Masz jakieś marzenia? Jaki jest stan ich realizacji? Czy Twoje życie nie jest przypadkiem nudne?

Co to w ogóle jest nudne życie?
Zastanów się. Masz linię życia o długości 100 lat. Na którym jego etapie jesteś? Jak widzisz swoje kolejne lata życia? Tak realnie.
Wiek ~20 lat to wiek decyzji. Jesteś pewnie nad przepaścią pomiędzy wyborem studia/praca a może coś innego. Studia to dobry czas i warto pójść przynajmniej na te 3 lata. Potem będziesz wolny i możesz robić co chcesz. Ale czy warto iść od razu do pracy? Co Ci to da? Więcej obowiązków... Pójdziesz za tłumem. Bo tak trzeba? Bo jesteś niewolnikiem systemu.
Jeżeli pracujesz po to, żeby opłacić rachunki i raz w tygodniu się pobawić to czy jest sens? Czy takie życie nie jest nudne ? Prawda jest taka, że zawsze możesz pracować i prawdopodobnie będziesz to robić do końca życia.
Ktoś powie, że dzięki pracy masz pieniądze, a dzięki nim możesz sobie kupić różne rzeczy. Oczywiście. Możesz.

Nudne życie. Wstajesz, idziesz do pracy, wracasz do domu, zjadasz obiad, porobisz coś niepożytecznego przez reszte dnia i idziesz spać.

Często słyszymy - znajdź sobie cel w życiu. Słusznie! Ale czy na pewno?
Czy zakup nowego samochodu/mieszkania sprawi, że Twoje nudne życie nabierze kolorów?
Po co Ci auto? Żeby łatwiej dojeżdżać do pracy?
Fajnie jest mieć mieszkanie. Fajnie też jak masz pieniądze na jego remont i utrzymanie.
Osiągnąłeś cele. Co Ci one dały? Możesz szybko zajechać gdzie chcesz o ile starcza Ci na paliwo. Możesz zapraszać znajomych do domu. Możesz się pochwalić znajomym. To przecież niezłe osiągnięcie.
Ale czy to Cię nie ogranicza? Czy jak Cię zacznie wkurwiać Twoje życie rzucisz wszystkim i coś zmienisz ? Czy może powiesz "ale kto utrzyma moje auto/mieszkanie?"?

Fajnie jak masz jakieś nierzeczowe cele.
Siłownia rozwija Twoje mięśnie, charakter, wygląd. Ludzie zazdroszczą.
Ale czy jest sens? Czy jak Cię zapytam 'co robiłeś ostatni tydzień' to nie odpowiesz mi 'chodziłem na siłownie'? Jeżeli ćwiczysz by coś osiągnąć poza wyglądem to rób to dalej, tylko lepiej. Jeżeli dla zabawy również. Jeżeli z innych powodów zastanów się czy to Ci coś da w pryzmacie 100 letniej linii czasu.

Recepta na ciekawe życie.
Nie ma takiej. Musisz sam znaleźć swoją drogę do szczęścia. Zadawaj sobie po prostu pytania. Ryzykuj. Traktuj życie jako zabawę, ale z rozwagą, bo jest tylko jedno i każda decyzja ma swoje konsekwencje.

Weźmy na przykład bohatera ( a raczej antybohatera ) serialu Narcos. Pabla Escobara. Króla kokainy. Wziął od życia wszystko co mógł. Osiągnął swój cel. Bawił się. Miał wszystko. A potem nie zostało mu nic. Żył krótko (44 l) ale efektywnie. Przez pewien okres czasu żył jak w bajce, za co potem zginął. Był złym człowiekiem, ale czy osiągnąłby to zwykłym życiem? Czy działał szablonowo? Jasne, że nie. Podjął decyzję i poniósł za to konsekwencje. To nie jest zachęta do przestępstw, ale do działania.

Wyobraź sobie siebie. Śpisz. Nagle coś unosi Cię do góry. Jesteś kilka metrów nad ziemią. Jednak Ty dalej śpisz. Lecisz bezwładnie przed siebie. Obijasz się o wszystkio co napotkasz na drodze - domy, słupy, drzewa. Nie wiesz gdzie lecisz. Nie masz kontroli. To jest właśnie nudne życie.
A teraz wyobraź sobie siebie w podobnej sytuacji. Coś unosi Cię kilka metrów nad ziemią. Nie śpisz. Lecisz przed siebie jak burza. Nic nawet nie staje Ci na drodze. To Ty ustawiasz to co ma być na trasie twojego przelotu. Dlatego jedyne z czym się zderzysz to z konsekwencjami SWOICH decyzji. Masz kontrolę. Możesz wszystko, bo nic Cię nie ogranicza.

Rób szalone rzeczy. Idź przez życie jak burza. Wyjedź gdzieś, poznaj nowych ludzi. Świat należy do odważnych. Pracuj jedynie na wspomnienia. To jedyna rzecz, która jest nieulotna. Nikt Ci ich nie zabierze. Auto Ci ukradną, mieszkanie spalą, ciało przeminie a one zostaną. Czy nie lepiej żyć krótko ale w pełni?

Odpowiedzi

Moje życie jest wybitnie

Moje życie jest wybitnie dalekiego od nudnego, ale nie pochwalam do końca Twojej wizji bytu. Szalone rzeczy trzeba umieć robić i trzeba znać umiar w tym wszystkim. Najlepsza jest zdrowa mieszanka odwagi, wysokiej samooceny z pokorą i szacunkiem do innych. Trudno jest jednak wyznaczyć, jakie są te zdrowe proporcje...

Ja mam takie dni, że czuję się wyeksploatowany takim życiem na 200% i czasem marzę, żeby poskromić swoją nazbyt ambitną naturę. Sporo osób mi to też radzi dookoła. Moja recepta jest zatem taka - szukajmy kompromisu w tym wszystkim! Może i ja kiedyś go znajdę

Znać umiar. Jeżeli chodzi o

Znać umiar. Jeżeli chodzi o kwestię dłuższego czasu mogę się zgodzić, bo każdy musi kiedyś odpocząć. Ale jeżeli chodzi o kwestię teraźniejszości nie. Czasami warto zaryzykować nie znając umiaru.

To mi trochę pachnie takim

To mi trochę pachnie takim bezmyślnym działaniem, wesołkowaniem jakby jutra i piekła nie było...

Ja wolę rozłożyć w miarę rozsądnie siły, tak aby nie wystukać się w parę lat, a potem leżeć jak warzywko, bo mnie poniosło tu i tam. Wolę dzisiaj zainwestować w swój przyszły byt, w swoje zdrowie, w siły, które pozwolą wychować mi syna i spełniać kolejne (przemyślane) marzenia

Te Twoje podejście jest po prostu zbyt skrajne. Podejrzewam, że to chwilowy przypływ szalonych myśli. Też mnie czasem dopadnie, ale 'na szczęście' kończy się na myślach, bo życie sprowadza mnie do pionu

"To mi trochę pachnie takim

"To mi trochę pachnie takim bezmyślnym działaniem, wesołkowaniem jakby jutra i piekła nie było..."

Teoretycznie "nie wiadomo co nadejdzie jutro i czy w ogóle nadejdzie".

"Ja wolę rozłożyć w miarę rozsądnie siły, tak aby nie wystukać się w parę lat, a potem leżeć jak warzywko, bo mnie poniosło tu i tam. Wolę dzisiaj zainwestować w swój przyszły byt, w swoje zdrowie, w siły, które pozwolą wychować mi syna i spełniać kolejne (przemyślane) marzenia"

Nudnym życiem również można się wystukać a w niektórych przypadkach nawet stuknąć... w głowę (śmierć).
Niekatolickie przysłowie, ale się sprawdza. "Żyj tak jakbyś miał umrzeć jutro, planuj tak, choćbyś miał żyć wiecznie. Gratuluję długoplanowego celu.

"Te Twoje podejście jest po prostu zbyt skrajne. Podejrzewam, że to chwilowy przypływ szalonych myśli. Też mnie czasem dopadnie, ale 'na szczęście' kończy się na myślach, bo życie sprowadza mnie do pionu"

Jak to mówią : "z wiekiem przechodzi". Moje decyzje są szalone. Czasami ponoszę konsekwencje, jednak w większości zyskuję bardzo, bardzo wiele.

"Muszę Ci z wielką

"Muszę Ci z wielką przykrością napisać, że nic tak nie ogranicza i unieszczęśliwia człowieka, jak potrzeba posiadania kontroli"

Czyli jej brak uszczęśliwia? Jeżeli biegniesz przed siebie bez celu?

"Muszę Ci z wielką przykrością napisać, że nikt nie udowodnił, że wspomnienia gdziekolwiek zostają po śmierci. To pewnie dziwne, ale jednym bardzo zależy na tym, żeby inni ich głęboko i z żalem wspominali - innym wcale. Na przykład mi kompletnie na tym nie zależy"

Tu nie chodzi o śmierć tylko o nietrwałość rzeczy materialnych.
Jedna sytuacja, może nie do końca zależna od Ciebie może skasować Ci taki samochód na który zbierałeś kilka lat. A wspomnienie tego co robiłeś dotychczas kto Ci zabierze?
Wspomnienia są Twoje a nie innych ludzi, bo oni nie są Tobą.

"Wyobraź sobie, że wiedziesz takie życie, o jakim piszesz - latasz świadomie wybierając drogę, masz kontrolę, robisz szalone rzeczy i jest bosko. Ale za dwa lata w wyniku chwilowej utraty kontroli umierasz, na przykład rozkurwiając się o drzewo na downhillowym rowerze. Odpowiada Ci taki scenariusz? Wszak życie Twoje będzie można nazwać dokładnie krótkim, ale w pełni przeżytym"

Jeżeli coś robisz pierwszy raz to lepiej zastanowić się nad swoimi umiejętnošciami i jak to może się skończyć. Moim zdaniem taki scenariusz jest lepszy niż przesiedzenie życia na kanapie i oglądanie tego czego już nie zrobisz bo jesteś za stary/masz inne obowiązki.

"Na koniec napiszę, również z przykrością, że mądrość się zaczyna wtedy, kiedy przestaniesz oceniać wybory ludzi podłóg własnych hierarchii wartości i preferencji. Życie, które może Tobie wydawać się super nudne, dla kogo innego może być szczytem marzeń i wielkim osiągnięciem. Ktoś, z kogo Ty się dzisiaj śmiejesz, że zapierdala na mieszkanie i auto - za 20 lat ze sprzedaży tego mieszkania może sfinansować operację, która uratuje życie jego ukochanej. A zdążą pod nóż, bo zawiezie ją tym autem. To tylko o tym, że nie ma wyborów uniwersalnie dobrych, a trafność dużych decyzji często życie bardzo zaskakująco weryfikuje. I to niezależnie od tego, jak bardzo Ci się wydaje, że masz nad nim kontrolę"

Prowadząc właśnie takie życie i powoli rozbijając się niezauważenie doszedłem do wniosku, że w tym wieku nie warto. A przecież wcześniej miałem kontrolę. Mogłem wszystko. Więc mam porównanie.

Czy nie lepiej zamiast płacić za utrzymanie samochodu/mieszkania zaoszczędzić i zwiedzić trochę świata dobrze się przy tym bawiąc? Na studiach jest to ułatwione i bez problemu pojedziesz gdzie chcesz i liźniesz innego życia. Ot dla porównania.

"Ja mam wspomnienia, fajnie,

"Ja mam wspomnienia, fajnie, nigdy nie byłem przywiązany do "mieć" i raczej żyłem w stylu "być" - to ma swoje plusy, ma i minusy."

Wiek ma w myśleniu zasadniczą różnicę. Nie chodzi tutaj o dobre czy złe. Z wiekem potrzebujesz stabilizacji.
Ma plusy i minusy. Więc zapytam czy jakbyš znowu miał 20 lat to przeżyłbyś ten okres tak samo, czy zupełnie inaczej?

Co do porównań przypominają mi się meble z ikea Tylera Durdena z filmu "Fight Club". Mam tanie i stare auto, które jest niezawodne. Mam tani rower kupiony w markecie któremu wymieniłem jedynie siodełko. Kupuję tanie buty, które po uszkodzeniu wymieniam na nowe nie tracąc pieniędzy. To jest minimalizm. Bo wydawanie pieniędzy na gadżety uważam za zbędne i uważam, że lepiej zainwestować w siebie (wewnętrznie np. umiejętnošci/doświadczenia). Nie twierdzę tym samym, że z wiekiem się to nie zmieni, bo na pewno zmieni, jednak póki jest jak jest, to lepiej się cieszyć.

"Przygody, wyjazdy, taki tryb życia buduje charakter, ale jeżeli nie masz na to hajsu - to też pozostaje Ci się cieszyć, jak Ci dupa przemoknie w tanich łachach i się zesra tani aparat pierwszego dnia w dżungli."

Znam osoby, które podróżują bez wcześniejszych oszczędności.

"Dawno temu mądry powiedział "virtus in medio stat" i to jest prawdziwa tajemnica życia, moim zdaniem oczywiście."

"Who dares wins" nigdy mnie nie zawiodło. Każdy ma coś Tongue

Portret użytkownika mgk

Jednego, kurwa, nie rozumiem.

Jednego, kurwa, nie rozumiem.

Przypuśćmy, że lubię fajne stoły i adrenalinę. I teraz, według autora nie mogę kupić sobie nowego stołu bo będzie to złe? Z drugiej strony - nie mogę jednocześnie kupić stołu i jechać na snowboard?

Jakby każdy sobie powiedział "pierdolę, idę podrózowac" to jakby istniał świat? Rodzina bez ojca? Bez matki?

W dodatku wspomnień, tak samo jak rzeczy materialnych, do grobu nie wezmę, więc...

Zawsze potrzebujesz i pierdolenie 21 latka (zresztą, jesteśmy z tego samego roku) który mi mówi że pierdoli pieniądze, jest po prostu niedojrzałe. Dostajesz wszystko od rodziców? Zazdroszczę, ale ludzie zazwyczaj zaczynają już żyć za swoje i nie mają czasu ani pieniędzy na takie popierdolenie wszystkiego Smile

"Przypuśćmy, że lubię fajne

"Przypuśćmy, że lubię fajne stoły i adrenalinę. I teraz, według autora nie mogę kupić sobie nowego stołu bo będzie to złe? Z drugiej strony - nie mogę jednocześnie kupić stołu i jechać na snowboard?"

Jeżeli Cię stać to wszystko możesz sobie jednocześnie kupić. Chodziło mi o to, że 'jeżeli zarabiasz tylko na rachunki, to warto to zmienić'

'Jakby każdy sobie powiedział "pierdolę, idę podrózowac" to jakby istniał świat? Rodzina bez ojca? Bez matki?'

Blog jest skierowany do osób właśnie w naszym wieku, które nie są ojcem/matką. Kojarzysz tekst 'jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny...' ~chłopaki nie płaczą

"Zawsze potrzebujesz i pierdolenie 21 latka (zresztą, jesteśmy z tego samego roku) który mi mówi że pierdoli pieniądze, jest po prostu niedojrzałe. Dostajesz wszystko od rodziców? Zazdroszczę, ale ludzie zazwyczaj zaczynają już żyć za swoje i nie mają czasu ani pieniędzy na takie popierdolenie wszystkiego"

Pierdole pieniądze. Nie mówie, że ich nie potrzeba, ale je pierdole, bo nie są najważniejsze.
Nie, nie dostaję niczego od rodziców i od 18 r.ż. sam płacę za wszystko, a więc nie trafiłeś.
Ty zaczynasz a ja żyję tak 3 lata. Po prostu zdałem sobię sprawę, że skoro i tak będę pracował minimum 50 lat lepiej wykorzystać czas młodości na coś innego niż pracę. Bo pracować można wszędzie i zawsze.

Portret użytkownika mgk

Dlaczego wychodzisz z

Dlaczego wychodzisz z założenia, że można albo zarabiać pieniądze (czyli w twoim nazewnictwie 'kochać' je), albo pierdolić? Życie nie jest biało-czarne i takie myślenie po prostu sprawia, że wydaję mi się że rozmawiam z niezbyt dojrzałym człowiekiem.

No ale, postawmy twierdzenie że jednak się mylę i mam do czynienia z dojrzałością. Chcesz bez pieniędzy, bo je pierdolić, robić szalone rzeczy. Jak? Jak wyczarujesz pieniądze? Nawet żeby wypić flaszkę na dachu budynku w centrum dużego miasta, musisz mieć w tym portfelu 20 złotych. A tu jeszcze mpk pasowałoby do domu wrócić, jakiegoś kebsa po drodze wziąć... A gdzie tu mowa o naprawdę szalonych rzeczach? Wyjazdach do innych miast, skokach ze spadochronu, wyjazdu na snowboard?

Portret użytkownika marine_trooper

"Muszę Ci z wielką

"Muszę Ci z wielką przykrością napisać, że nikt nie udowodnił, że wspomnienia gdziekolwiek zostają po śmierci."

Ja udowodnię. Zajrzyj do dowolnej książki historycznej, a zobaczysz, że wspomnienia o wielu osobach zostały po ich śmierci.

Czy jeśli wyjadę w jakieś

Czy jeśli wyjadę w jakieś egzotyczne miejsce na ziemi to zacznę żyć?
Czy jeśli skoczę ze spadochronem albo na bungee to zacznę żyć? Czy jeśli spędzę jakąś szaloną noc biorąc narkotyki i ruchając nowo poznane kobiety to zacznę żyć?

Samo wychodzenie poza strefę komfortu to jeszcze nie życie.

Skoro jeszcze tego nie

Skoro jeszcze tego nie sprawdziłeś, to może warto się na tym zastanowić lub sprawdzić na własnej skórze.

Ale smęty... A po co

Ale smęty...
A po co samochód, a po co mieszkanie.
A po co jeść jak potem to wysrasz?
Każdy lubi coś innego i każdego mogą uszczęśliwić różne rzeczy. A chyba chodzi właśnie o to żeby być szczęśliwym.
W końcu "w życiu piękne są tylko chwile"

Ale sarkazm... Są w życiu

Ale sarkazm... Są w życiu rzeczy niezbędne. Czy samochód jest Ci niezbędny w tym wieku? Stać Cię na jego utrzymanie i naprawy? W co byś zainwestował gdyby nie to? Pomijam tutaj 'wsparcie rodziców'.

Z dwoma ostatnimi zdaniami się zgadzam.

"Przeczytałem całego Twojego

"Przeczytałem całego Twojego bloga i z miejsca przypomina mi się to, gdy ja byłem w wieku 21 lat(zakładam z góry, że liczba 95 przy nicku oznacza rocznik – wybacz, jeśli jest inaczej), a było to zaledwie trzy lata temu. Też uważałem, że mam receptę na wszystko i moja prawda i sposób życia jest jedyny słuszny. Jednakże przez ten czasu nauczyłem się czegoś istotnego w kontekście życia z innymi ludźmi – pokory i uszanowania tego, że każdy ma inne przeświadczenie o tym co jest dla niego najlepsze i co każdy z nich uważa za coś szalonego, ciekawego, a co uważają za nudne."

Tak, mam 21 lat. Zgodzę się, że każdy myśli inaczej. Jednak jeżeli uznasz, że Twoje życie jest nudne, to w większości odpowiada mojemu opisowi.

"Widzisz, są ludzie, którzy tak jak ja właśnie – uważają na odwrót. Dla mnie studia to podążanie za tłumem i zrobienie „papierka” byleby było, nie ważne co. Potem jest postawa roszczeniowa, bo ktoś taki jak ja, który zaczął pracować w wieku 19/20 lat tak na poważnie ma w ostateczności większą kasę i wydaje polecenie typowi po studiach, A TO MU PRZECIEŻ UBLIŻA, bo on taki ą i ę. Co by nie było – próbowałem skończyć studia – filologię angielską, a potem również i informatykę i za każdym razem uważałem, że ingeruje to właśnie w moje życie na tyle, że będzie ono zwyczajnie męczące, ciężkie do zniesienia. W tym momencie nie żałuje decyzji o rozpoczęciu zarabiania na siebie – mam samochód, który chce mieć, jestem w stanie płacić i OC i paliwo i mieszkanie, a i nie szczędzić sobie na skok na bungee czy spadochronowy – bo mam kasę, którą ta praca mi daję."

Również jestem na studiach głównie dla papierka, ale jest też druga strona medalu. Studia dają możliwości. Dostaniesz bez problemu wizę do USA, możesz brać udział w różnych erazmusach, bawić się. Możesz także uczyć się we własnym zakresie, bo studia dają wiele możliwości dalszego rozwoju.
Rozumiem Twoją decyzję. Sam pracuję pod osobami,które nie mają studiów i również w kierunku informatycznym(pozdrawiam kolegę po fachu). Jednak gdybym był wolny nie potrafiłbym usiedzieć na jednym miejscu.

"Jest sens robić coś, co cię rozwija. Nie dlatego, żeby ludzie zazdrościli, tylko dlatego, że każda z tych rzeczy, w dłuższym czasie kształtuje Ciebie i Twój charakter. Zmienia Cię w jakiś sposób. Patrzysz na coś zupełnie inaczej, bo doświadczyłeś czegoś odmiennego. Patrzę na to co robię w innym kontekście niż Ty, tak mi się wydaję. Uczęszczam na siłownie, bo przede wszystkim to lubię. Lubię przeskakiwać własne ograniczenia ciała – unieść więcej, wytrzymać więcej, uczyć się dążenie do celu nawet, jeśli wymaga to wielu miesięcy czy nawet lat dążenia. Uczęszczam na taniec towarzyski, bo chcę spróbować czegoś innego, zupełnie odmiennego. Poznać siebie, jako tej osoby której nie znam – bo nigdy nie myślałem, że zacznę tańczyć i otwierać się na ten sposób dotyku, ruchów ciała. Przeskoczyłem pewną barierę. Uczę się grać na gitarze, bo mnie to ciekawi, a nie po to, aby przypodobać się komuś. Można tak wymieniać w nieskończoność."

Gratulację. Ja (nie)stety mam już siłownię za sobą. Częściowo przez kontuzję, częściowo przez brak czasu i na pewno przez zmianę myślenia.
Umiejętności są w cenie i zgadzam się, że przełamują pewną barierę. Tak jak napisałem wyżej: dla zabawy warto. Dla przypodobania się już nie.

"Pierwsze cztery zdania są fajne. Natomiast same wspomnienia mogą też wyparować, w momencie choroby, śmierci właśnie(nawiązuje do Escobara) czy jakiegoś wypadku, w którym Twój mózg zostanie uszkodzony. Pracuj na to, aby Tobie odpowiadał dany styl życia i aby w późniejszym terminie Twoje potomstwo miało dobre życie."

Tak może się stać w każdym wieku, pytanie tylko czego będziesz żałował a z czego się cieszyć.