Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Nie ma zazdrości w związku

Portret użytkownika Aleus

Nie ma zazdrości w związku

Gniew zazdrosnej kobiety jest niebezpieczniejszy niźli wszystko inne na ziemi.

Margit Sandemo

W związku nie ma zazdrości, istnieją obawy.

Nie ma czegoś takiego, jak zazdrość w związku. To jest kobieca propaganda i nazewnictwo, które mężczyźni bezmyślnie przejęli. O co ma być zazdrosny mężczyzna w związku? O kobietę? Przecież on ją ma, chociaż nie chodzi o stan posiadania, jak rapował mądrze Pezet. To ten drugi może być zazdrosny, że ty zdobyłeś taką kobietę. Dostrzegasz już tę korelację?

Zatem co odczuwasz? Lęk lub strach, zależy jak patrzeć na podłoże. Na pewno masz obawy, że utracisz tę kobietę na rzecz innego mężczyzny. Czujesz się zagrożony. Chyba to czujesz prędzej niż zazdrość taką, że chciałbyś być jak tamten facet, który ów stan obawy wzbudził?

Z czego się to bierze? Z tego, że to jest symbol, iż przeinwestowałeś związek. Widomy znak tego. Co to oznacza? Nic więcej i nic mniej niż to, że skupiłeś się na kobiecie, nie jest ona twoim dodatkiem do życia, ale stała się dla ciebie słońcem, epicentrum. Tym samym twój rozwój osobisty uległ obniżeniu i zaczynasz to odczuwać. Już nie patrzysz na siebie tak jak ją zdobywałeś, czyli: „jestem fantastycznym, wyluzowanym gościem”, bo nim ją zdobyłeś to zapewne byłeś po związku jakimś i przerobiłeś ten czas na ulepszenie siebie, po czym sięgnąłeś po kolejną kobietę w swoim życiu. Po zdobyciu jej osiadłeś na laurach i teraz odczuwasz paniczny lęk, jak tylko ona ma jakieś lepsze relacje z innym mężczyzną.

Co robią inni, a co powinni zrobić? Mężczyźni stają się zaborczy, ograniczają kobietę, chcą ją kontrolować, aby odgrodzić od konkurencji. Stają się despotyczni. Strzelają sobie w stopę przez kolano. Ich psychoza się pogłębia. Ponadto zamiast poluzować relację, a zarazem ją wzmocnić to ją wzmacniają tylko, czyli chcą więcej przebywać z kobietą, a tym samym nie mają czasu na rozwój i jak to pięknie ujęto w Testosteronie: kółko się zamyka. Należy poluzować kontakty z kobietą w wymiarze czasowym, czyli mniej się spotykać, a w tym czasie skupić się na swoim rozwoju osobistym, przy czym, jak dojdzie do spotkań to dawać na nich „maksa z siebie”, cieszyć się z nich, kosztować na nowo z tą dziewczyną życia. Jest tu masa interesujących blogów na rozbujanie (np. kilka pomysłów na randki). Tylko to musi iść w parze, nie samo wzmacnianie relacji (dam ci wszystko kobieto, przekupie cię, bo boje się, nie odchodź ode mnie, czuję oddech konkurencji na plecach) i też nie samo poluzowanie (wtedy większy dostęp konkurencji, bo ona też ma więcej czasu), ale poluzowanie i wzmacnianie zarazem,by ona w wolnym czasie tęskniła za tobą i twoją obecnością.

Nie dawać sobie narzucać ramy zazdrośnika o jakiegokolwiek mężczyznę. Niestety też mężczyznom nie wypada kobiecie powiedzieć w tym przypadku: czuję obawę przed nim, ale ze sobą możesz być szczery. Dobra czuję to, ale biorę się za siebie. Będę znowu super gościem.

Jeśli kobieta zauważy, że jesteście "zazdrośni" (chętnie wam w końcu przyda taką łatkę, widząc wasze obawy, świetnie to dostrzegając) to może zacząć wami manipulować. Bardzo dobrze oddziałuję się na osoby, posługując strachem. Metoda używana od zarania. Nawet teraz mamy pokój na globie, bo jest strach, że wojna nuklearna zniszczyłaby glob.

Jeśli słyszycie o tym mężczyźnie, że ona się z nim widzi to tylko pozostaje jedno: idziesz z nim? Pozdrów go ode mnie. W tym zaś czasie zamiast przebierać nóżkami ze strachu to warto się wziąć za siebie. Poza tym trzeba zaufać kobiecie. Skoro ją wybraliście to mieliście przekonanie, że jest wierna. Skoro w nią wątpicie to po co z nią jesteście?

Jak wzmocnisz swój rozwój to wróci tamten mężczyzna, co podbił jej serce, bo był pewny siebie i przed nikim nie drżał, jak osika. Jeśli tego nie zrobisz teraz to spokojnie zrobisz to po rozstaniu, chcąc zdobyć nową kobietę. Wybór należy do ciebie.

Uwaga: „Krótko i pisane od kopa”, bo wysyp dzisiaj "zazdrośników".

Odpowiedzi

Portret użytkownika Młody_zielony

Super materiał Aleus!

Super materiał Aleus! Wink właśnie przerabiam zazdrość na swoim przykładzie i całkowicie zgadzam się z tym blogiem. Kobieta jest dodatkiem do naszego życia, a nie całym naszym życiem.

Portret użytkownika Aleus

Dziękuję, to miłe

Dziękuję, to miłe Smile Aczkolwiek, jak jesteś w związku to nie odczuwasz zazdrości o kobietę Tongue Odczuwasz obawy. Zmieniamy język i zmieniamy zarazem nastawienie. Obawy zaś trzeba rozgonić zajęciem, pasją, dbaniem o siebie. Nikt tak o Ciebie nie zadba, jak Ty sam Smile Znowu wzrośnie Twoja wartość, kobieta to szybko dostrzeże.

Ja bardziej chciałem tym blogiem zmienić język mężczyzn niż powielać te banalne, a zarazem tak trudne słowa do zastosowania: kobieta jest dodatkiem.

To, że one zazwyczaj wracają to się nie bierze z sufitu. Po prostu najpierw facet jest w piekle, a następnie wchodzi do czyśćca i się bierze za bety, zaczyna działać. Kobieta to zauważa i znowu pragnie tego faceta. Lepiej tę pracę wykonać już w związku, jak widać, że się sypie. Nawet, jak się go nie uratuję to nie ma zaskoczenia, że koniec, jest poczucie próby i grunt lżejszy na czas rozstania.

Kobieta się oddala, nie biegamy za nią, niech sobie odpłynie trochę, my się wzmocnimy, ona zauważy i prędziutko wróci sama, bez proszenia.

Super blog, dodaje do

Super blog, dodaje do ulubionych!

Bardzo dobry blog Aleus!

Bardzo dobry blog Aleus!

Portret użytkownika Aleus

Dzięki Panowie. Może ten

Dzięki Panowie. Może ten tekst ma tak dobry odbiór, bo jest na bazie najmocniejszych doświadczeń, gdy człowiek kochał tak bardzo (chyba najmocniej w swoim życiu), że rzucił całą dumę pod nogi kobiety, a ona się po tym przeleciała i efekt był jeszcze gorszy (było wyłączne wzmacnianie). Dopiero, jak poluzowałem kontakt, wziąłem się za siebie to odzyskałem choć trochę szacunku. Potem, po końcu zawitałem tutaj i już stałem się innym człowiekiem. Nawet mam o wiele cieplejszy stosunek do kobiet niż 2 lata temu. Poza tym ile poznałem w tym czasie niewiast to przez 10 lat wstecz tak dobrze nie było hehe. Nigdy nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło Smile

Portret użytkownika Aleus

Chyba najlepsza pochwała,

Chyba najlepsza pochwała, jaką można dostać tutaj - zgłoszenie na główną. Zabawne, bo tekst napisałem w 25 minut i bez korekty w sumie. Audytorium jest zawsze nieprzewidywalne Smile

Portret użytkownika Hypnotizer

"W związku nie ma zazdrości,

"W związku nie ma zazdrości, istnieją obawy." na tym skończyłem lekturę. Jak można twierdzić, że nie ma zazdrości? Obawy i zazdrość istnieją i te chorobliwe i te zdrowe jakkolwiek to brzmi. Grunt to trzymać emocje na krótkiej smyczy i nie podejmować decyzji pod ich wpływem.

Portret użytkownika Aleus

Bo za szybko skończyłeś nim

Bo za szybko skończyłeś nim zacząłeś. Panie kolego, a o co masz być zazdrosny? Kto ma tę kobietę? Ty czy ktoś inny, chociaż tu nie chodzi o stan posiadania?

Odpowiedz sobie na to pytanie i potem mi wypisz o co masz być zazdrosny.

"zazdrość
1. «uczucie przykrości spowodowane brakiem czegoś, co bardzo chce się mieć i co inna osoba już ma»
2. «silne uczucie niepokoju, że ukochana osoba mogłaby nas zdradzić»"

Pierwsze uznaje jako zazdrość.
Drugie sobie poczytuje jako stan obawy.

Jak ktoś ma zapatrywanie powszechne nadal to jego sprawa. Ja tu zaprezentowałem inny punkt widzenia. Ma ten plus, że mężczyzna się doszukuje skąd wynikają jego uczucia, skąd się wziął stan obawy.Nie da się mu przylepić łatki "zazdrośnika" i manipulować nim przez "zazdrość".

Przy tym powszechnym podejściu do zdrady, która bierze pod uwagę pierwsze i drugie wytłumaczenie dostajesz łatkę jesteś zazdrosny od kobiety, bronisz się, udajesz, że nie i tak naprawdę problem się tylko pogłębia.

Moim zdaniem takie wytłumaczenie zazdrości jest zbyt pojemne, jak w słownikach i szkodliwe dla mężczyzn.
W pierwszym tłumaczeniu - pokusa posiadania czegoś kto ma.
W drugim - choć ty to masz to się boisz, że to utracisz.

Trochę inne uczucia, punkty widzenia. Zaś słowo to samo.

Dajmy hipotetyczny dialog - kobieta - mężczyzna:

- Jesteś zazdrosny o niego
- Nie jestem zazdrosny. To on może być zazdrosny, bo to ja ciebie mam. Co najwyżej mam obawy, że cię stracę
- Spokojnie, to ciebie wybrałam, na tobie mi zależy
(Może powiedzieć, że mu zależy na niej i kobieta ma mieć złość na niego, że mu na niej zależy. Może być głupia i to wykorzystać, grać na strachu, ale facet jest chociaż spójny ze sobą, cóż różne są kobiety, przynajmniej można odstrzelić toksyczną babę, co musi wzbudzać obawy, aby udowodnić, że jest dla mężczyzny atrakcyjna lub tak sprawdzać swoje uczucia niedorzecznie).

- Jesteś zazdrosny o niego
- Nie jestem
- Jesteś
- Nie jestem
(Ona i tak uzna, że facet jest zazdrosny, będzie podbijało to jej ego i będzie sobie na tym grała jak na skrzypcach. Nie dostanie werbalizacji skąd to się wzięło uczucie, że jemu na niej zależy).

To też swoisty ST. Tylko za nim się kryje inna filozofia zazdrości. Dlatego tylu osobom spodobał się ten blog, bo załapali klu tego wpisu.

Jak mawia Jacek Walkiewicz: zmień swój język, a zmienisz swoje życie. Chodzi o semantykę.

Zazdrość ma dwa znaczenia i

Zazdrość ma dwa znaczenia i jest to niepraktyczne, powinny istnieć dwa słowa tak jak w angielskim:

jelosity - która bazuje na OBAWIE że stracisz więź z kimś ci bliskim
envy - która bazuje na tym, że KTOŚ MA COŚ CZEGO TY NIE możesz mieć / nie masz.

Portret użytkownika Aleus

Ciekawy komentarz. Niemniej

Ciekawy komentarz. Niemniej zamiast się bać to lepiej wykazywać ciekawość: jeśli stracę więź z osobę, to jaką więź stworze z nową osobą i jaka ona w ogóle będzie. Ludzie po rozstaniu są tak przybiciu, jakby już nikogo nie mieli poznać w życiu, a historia pokazuje, że poznają, wchodzą w nowe związki i żyją dalej. Odczucia są naturalne, ale takie obawy potrafią pętać i niszczyć relacje.

A tego, co proponujesz można

A tego, co proponujesz można się nauczyć? Czy to takie hipotetyczne nastawienie dostępne jedynie dla buddyjskich mnichów ;P Bo aby czuć zazdrośc (jealousy - btw. byka tam zrobiłam) to najpierw trzeba być mocno przywiązanym, a gdy już padasz ofiarą swoich obaw to raczej jest już za późno na przeramowanie. Chyba że jesteś Adeptem, który zrobi ci hipnozę na odkochiwanie…

Portret użytkownika Aleus

Mam awersję do wszystkich

Mam awersję do wszystkich osób posądzających o teoretyzowanie. Najpierw spróbuj, potem poproś, następnie zarzucaj. Jeśli sobie uświadamiasz, że wszystko ma swój początek i kres, to nie musisz być mnichem buddyjskim. Wystarczy, że zamiast pitolić głupoty jak nastolatka: na zawsze, nikogo tak nie kochałam, będziesz używać słów i toku myślenia: w tym momencie, na razie, na ten czas. Ludzie mają skłonność do mówienia słów nad wyraz i sami wpadają we własne sidła. Zamiast skupiać się na tu i teraz wybiegają w przyszłość.Zamiast bredzić - będę Cię kochać na zawsze, lepiej jest powiedzieć w tej chwili nikogo tak nie kocham. Jak opanujesz myślenie tu i teraz to przyszłość nie będzie Ci straszna. Dużo mniej Cię będzie interesować. Skoro dużo mniej Cię będzie interesować, to dużo mniej będzie dla Ciebie znaczyć i generować obaw.

Taki sam mają problem ludzie ze śmiercią. Codziennie ludzie "umierają", wpadają w nicość - zasypiają, nic nie ma, pustka, budzą się i żyją dalej. Zapewne śmierć to pustka z której się już człowiek nie wybudzi. Nawet nie będzie tego świadom.

Praktyczny wymiar tego jest taki, że to jeden z fundamentów, dlaczego tak dobrze się dogaduje z moją partnerką: nawet jeśli z nią coś planuje to mówię: jak dotrwamy do tego i tego, to pójdziemy, jak chwalę to mówię: jak na razie jesteś kochana itd. To też sprawia, że kobieta nie czuje, że mnie podbiła cała i to też sprawia, ze mnie odbiera jako dojrzałego mężczyznę, który zna życie i wie, że nic nie jest dane na zawsze.

Dzięki takiemu nastawieniu nie przywiązujesz się jak wariat. Samemu sobie, mówiąc na głos takie słowa komunikujesz, że to wszystko może się skończyć. Ludzie się przywiązują, pętają, bo się naoglądali głupich romansideł i nie wydorośleli z nastoletnich miłosek. Walą głupie deklaracje i potem sami w nie wierzą. A jak się skończy to płacz i szał. Wystarczy dla swojego i drugiej osoby dobra podkreślać czasowość relacji. Jesteśmy ze sobą, bo jest fajnie. Nie będzie komuś fajnie, to kończymy i tyle. Takie podkreślenie sprawy sprawia, że każde się stara, bo nie ma 'kocham Cię na zawsze". To jak na zawsze to po co się starać?

Ty mi będziesz dalej coś smęcić o jakimś teoretyzowaniu. Na razie to Ty dziecino teoretyzujesz, że ja teoretyzuje. Dlatego się tu nie opłaca pisać, bo jak ktoś przecina utarte szlaki, to ludzie maj problem z odbiorem i dupa ich piekli, że da się inaczej i nie mogą uwierzyć. Zamiast spróbować to walą jakieś farmazony o teoretyzowaniu. To mnie tak irytuje. Jak ja tego nie lubię, to głowa mała. Hipokryci, którzy nie widzą, że teoretyzują o teoretyzowaniu. Nie spróbuje, tyko wali zarzuty, teoretyk wykapany, a do kogoś się będzie pluł. Jakie to jest okropnie żałosne.

Niehipotetycznie, praktycznie.

Swoją drogą patent na "jealosy" też dałem.

Nie bądź taka zgryźliwa i hop do przodu, bo nikt nie lubi takich kobiet."Wygadana buzia, to głodna buzia". Żadnej płci nie podbijesz.

To co napisałeś jest

To co napisałeś jest zajebiste!

Nie bierz do siebie tego zarzutu teoretyzowania. Smile

Odpisałeś na to teraz, po tym jak się kłóciliśmy na forum długi czas - twoja reakcja jest na bank pod wpływem tamtej dyskusji. Niepotrzebnie już.

Ja się pod twoim wytłumaczeniem podpisuję. Po prostu jak ktoś już się przywiąże, bo nie przestrzegał tego życia w "tu i teraz" to prawdopodobnie nie uda mu się już tak po prostu przestać mieć obawy. Warunkowanie jest jak programowanie pralki, gdy już wiruje, jest za późno na zmiany.