Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jesteś lepszy i masz gorzej!

Portret użytkownika Asses

Jest sobie pan trener personalny, osobisty, kołcz. Nazwij go sobie jak chcesz, ja nazwę go Jacek.
Jacek prowadzi swoje warsztaty dot. rozwoju. Załóżmy że są to świetne warsztaty. Ba! Załóżmy że Jacuś jest milionerem i chce przekazywać wiedzę dot. sukcesu.
Jak myślisz? Sporo osób pojawi się na pierwszym spotkaniu? Ja myślę że w chuj. Zresztą to widać, jeśli ktoś się zainteresuje. Jeśli to zrobisz to zauważysz też, że z każdym spotkaniem zostaje coraz mniej osób, znacznie mniej, aż zostaje garstka lub nikt.
Czemu się tak dzieje? Bo Jacuś uczy jak stać się człowiekiem sukcesu, powiedzmy prozaicznie: nie jest to proste. Jacuś stawia wymagania: zostawiasz przeszłość za sobą, wyrabiasz pozytywne nawyki itd. Wszyscy jego uczniowie na początku podjarani wizją bogactwa, tego że uczy ich autorytet itp przychodzę, słuchają, może nawet coś działają, ale gdy już pojawiają się te wymagania wszystko pada!

Chce wam pokazać coś ciekawego. Jacuś! Człowiek sukcesu, milioner, oferuje pomoc/warsztaty/mniejsza a ludzie odchodzą! Zostaje garstka lub nikt! Przecież to jest niebywałe! Nie kurwa, to jest proste i logiczne. Jacuś jest ogarnięty, więc ma wymagania. Nie będzie trzymać lenia śmierdziela na swoich warsztatach, który ma zamiar mu sie podlizać/czerpać korzyści w zły sposób etc. Kogoś takiego wywali, ktoś kto nie sprosta jego wymaganiom - odejdzie sam. Tak oto zostaje ta sama garstka osób.

Teraz napiszę tutaj coś szokującego, bo widać po wpisach że nie dociera. TEN ŚWIAT W KTÓRYM ŻYJESZ I TEN MITYCZNY ŚWIAT KOBIET TO JEST JEDNO I TO SAMO. Podkreślam by dotarło. W normalnym świecie, tak jak i z kobietami są te same prawa. Nie rozumiem czemu niektórzy myślą, że kobiety to jakaś inna rzeczywistość. Przestańcie tylko rozmyślać, skupcie się na sobie, rozwój, naturalność, traktujcie kobiety jak ludzi! Zauważycie wtedy, że kobiety to na prawdę ludzie.

Teraz proszę, przełożymy historię Jacusia na historię Janusza - bardzo fajny ogarnięty, młody facet. SYTUACJA JEST IDENTYCZNA co to Jacusia! Janusz w miarę przystojny - najważniejsze że zadbany, wiecznie wesoły, optymista, ogarniety, praca, hobby, oszczędności, zaradny - po prostu ogarnięty facet. Ale hejże! Ogarnięty facet ma wymagania! Przecież nie spędzi reszty życia ze stu kilową Grażyną reprezentującą sobą mniej niż słoń, prawda?
Do Janusza przybrnie SPORO kobiet. Bo czemu nie? Widzą, że jest ułożony, przystojny, ogarnięty - to lecą do niego. Janusz od razu odrzuci rozkapryszone księżniczki, brzydale itp. Zostanie już ponad połowa mniej adoratorek. Czy też one same odpadną.
Załóżmy: Januszem interesuje się księżniczka. Janusz jej nie spławia, bo tak. Nie ma co robić, to niech ona się pałęta. Ale co się dzieje?! Janusz jej ogarniety! Nie poświeca jej każdej chwili, nie kupuje prezentów, nie traktuje jej jako księżniczki!
I teraz pozdrawiam tych, którzy myślą że zajebistość Janusza tak wpłynie na księżniczkę, że ona zmieni swoje całe życie, bo przecież Janusz jest super! Nie! Ona od niego odejdzie! Pójdzie do jakiejś miernoty, przy której będzie mogła się zachowywać jak ksieżniczka. Mowa tutaj oczywiście o jakiś dłuższych relacjach.
Powracając do tej już pomniejszonej rzeszy adoratorek Janusza. Tak jak pisałem, J jest spoczko, więc ma wymagania. Tak samo jak z Jacusiem. Nie wszystkie je spełnią. Wieczna pesymistka, która nie radzi sobie z niczym nie zainteresuje Janusza. Janusz uzna że ona sama musi wiedzieć jak się zachowywać dajmy na to w pracy. Janusz nie będzie miał ochoty wysłuchiwać dzień w dzień jej żali dot. tego że jej koleżanka z pracy zabrała kawe i powiedziała, że nie odda a ona jej bezbronna. Księżniczka nie zostanie, bo Janusz będzie wymagał równego traktowania, równego rozłożenia obowiązków w związku i tego samego zaangażowania. Skrajna pesymistka przy optymiście Januszu nie pozostanie na długo. Będzie się ona czuła co najmniej nieswojo z nim, nawet pomimo pierwszego blasku zajebistości Janusza. Będzie się czułą gorsza. Janusz nie będzie jej ciągle pocieszać, nie będzie wysłuchiwać o tym jakie życie jest złe i okrutne.

Oczywiście Janusz mógłby nie mieć wymagań i tak! Wtedy mógłby mieć te wszystkie kobiety! Ale czy na pewno? Jednak brak wymagań będzie kłuć w oczy wszystkie ww dziewczęta. Zaś w mojej opinii sam Janusz przestanie być tym ogarnietym facetem - czyli przykład nietrafny.

W tym blogu chodzi mi o to byście patrzyli na kobiety jak na ludzi. O to, że świat kobiet jest identyczny co do tego świata, w którym się wszyscy znajdujemy, te same prawda. Chcę też zaznaczyć, że będąc super facetem, nie będzie tak że będziesz mieć łatwo w zbudowaniu dłuższych relacji.

Może to trochę zabrzmieć jak wymówka, jako tłumaczenie swoich niepowodzeń, ale nie dajmy się zwariować. Taka jest prawda, że ludzie lubią towarzystwo podobnych jednostek, tych od których mają konkretne korzyści. Ogarnięty facet o wiele łatwiej zyska grono adoratorek - jednak będzie to muł. Przecież biorąc setke losowych kobiet ile z nich okaże się dla ciebie na prawdę wartosciowych i dopasowanych? (zakładając że jesteś ogarniętym facetem).

Każdy jest w stanie zbudować długą relację z osobą podobną do siebie, z taką, której wymagania my spełniamy i która spełnia nasze wymagania. Ogarnięty, porządny facet będzie w stanie zbudować silną relację z silną kobietą, mającą pasje poza "life style" czy fotografią.

Na pewno kiedyś się złapałeś na tym czemu dziewczyna ciebie nie chciała, skoro zrobiłeś wszystko dobrze, a sam jesteś ogarnięty. Pomyślałeś, że ona to zobaczyła i po prostu jej nie pasowało?
Zdziwilibyście się jak ludzie lubią ludzi szczęśliwych uśmiechniętych - na początku relacji, a jak tych samych ludzi nienawidzą po dłuższym czasie, tylko dlatego że oni są szczęśliwi , a ja nie. Oczywiście osoba szczęśliwa nie będzie umniejszać szczęścia drugiej osoby. Ah znów te podobieństwa!

Chcę też podkreślić wagę tego by wiedzieć kim się jest. W tym sensie by mieć siebie "zdiagnozowanym", jak to nazwał nera.
Wiesz kim jesteś. Ok! Co ci to da? To, że wiesz gdzie skierować swoje siły! Chcesz mieć udany związek, to raczej nie szukasz tych szalonych alternatywek, co?
Nera napisał by chodzić na różne wydarzenia pasujące do nas. Lubisz sport? To zawalaj na wszystkie różne wydarzenia i poznawaj tam ludzi, facetów i kobiety. Po co facetów? Chodzi o same "pływanie" w danej sferze ludzi. Zaczniesz się otaczać podobnymi ludzmi, którzy też lubią sport. Właśnie! Podobnymi ludzmi!

Jak jest ktoś do nas podobny, to zwiększają się szanse na jakąś udaną relację.

Jedną z "typowych" zasad sukcesu jest to by się otoczyć ludzmi sukcesu, podobnymi a zwłaszcza tymi, którzy osiągneli to co my chcemy osiągnąć.

Chcesz dla przykładu być świetnym pisarzem. To musisz się zacząć otaczać innymi pisarzami, najlepiej tymi lepszymi. I za nerą, chodzić na różne wydarzenia i tam nie bać się otworzyć gęby.
Oczywiście, tak dla sprostowania: jeśli chcesz być tym pisarzem, to przecież twoją żoną nie musi być też pisarka. Odzywaj się do facetów, twórz kontakty. Nawet nie wiecie jak łatwo jest z kobietą, jeśli ona dostała rekomendacje ciebie. Jakiś twój znajomy czy znajoma ma fajną koleżankę i was poznają. Raz że ty nie musiałeś tygodniami biegać po mieście i zagadywać wszystko co się rusza, to dziewczyna jest CO NAJMNIEJ ułożona. Jeśli cie ktoś lubi (a polubią jeśli jesteś silnym i dobrym człowiekiem) to nie będą cie chcieli spiknąć z kimś, kogo sami uważają za złą osobę. No, powracając, nie musiałeś biegać po mieście i masz osobę podobną, mniej więcej z tych samych kręgów.

Podsumowując: to że jesteś ogólnie pojęty "dobry", nie znaczy że z każdą kobietą zbudujesz długą relację. Świat kobiet działa na tej samej zasadzie co nasz świat, w którym żyjemy. Musisz wiedzieć kim jesteś by obracać się w kręgach do których pasujesz, bo dzięki temu poznasz ludzi podobnych do ciebie - większa szansa na udane relacje, związki czy może znajdziesz najlepszego kumpla. Kto wie.

Przestańcie myśleć nad wszystkim. Ja od dłuższego czasu stawiam na naturalność oraz rozwój i moje życie staje się coraz to lepsze.

Odpowiedzi

Portret użytkownika saverius

Ledwo przebrnąłem przez tę,

Ledwo przebrnąłem przez tę, jeśli dobrze rozumiem, mowę motywacyjną.

Szczytem bełkotu i ogólników - typowych dla mówców motywacyjnych, części kołczów - czyli fajna forma, wzniosłość, zero treści było w tym akapicie:

"Teraz napiszę tutaj coś szokującego, bo widać po wpisach że nie dociera. TEN ŚWIAT W KTÓRYM ŻYJESZ I TEN MITYCZNY ŚWIAT KOBIET TO JEST JEDNO I TO SAMO. Podkreślam by dotarło. W normalnym świecie, tak jak i z kobietami są te same prawa. Nie rozumiem czemu niektórzy myślą, że kobiety to jakaś inna rzeczywistość. Przestańcie tylko rozmyślać, skupcie się na sobie, rozwój, naturalność, traktujcie kobiety jak ludzi! Zauważycie wtedy, że kobiety to na prawdę ludzie."

Pomijam, że poprawne pisze się "naprawdę", to taki już szczegół. Przemowa z hasłami "traktujcie kobiety jak ludzi", "kobiety to naprawdę ludzie" i jakichś (ponieważ bliżej nie zostały określone) praw, które są tak uniwersalne, "że ja pierdolę". Hasełka dosyć prymitywne.

W ogóle ten fragment o "spędzaniu czasu z ludźmi sukcesu, podobnymi do mnie" połączony z fragmentem "znaj siebie" - to już jest totalna farsa Smile

Dlaczego? Pokazuję i objaśniam. Otóż odczuwanie przymusu, nacisk, dążenie do tego, by otaczać się ludźmi "o co najmniej mojej pozycji lub wyższej" (bo jak zwolennicy tego podejścia mawiają "od niej się nauczę", "trzeba się otaczać tylko takimi ludźmi, żeby coś od nich mieć".

Otóż, z psychologicznego punktu widzenia takie dążenie i poczucie, że można (lub trzeba/należy) otaczać się ludźmi tylko "o co najmniej moim poziomie" świadczy o jakichś defektach Smile

Niskiej samoocenie, pysze, mniej trzeźwej ocenie rzeczywistości etc. Nie chodzi mi tu oczywiście o to, by zaraz mieć kumpli meneli Wink

I to nie łączy mi się z tekstem "znaj siebie". Pomijam już, że nera CAŁKOWICIE nie popisał się w blogu wspomnianym przez autora a tym bardziej w komentarzach. "Wrażenie ponadprzeciętności" to w końcu błąd poznawczy, który czasami może dużo kosztować. Czyli "znaj siebie", "bądź z ludźmi tylko dlatego, że coś możesz od nich uzyskać".

Nie no "zajebiste" rady.

Portret użytkownika nera

Czuje się nijako wywołany do

Czuje się nijako wywołany do tablicy.

Ok. Co do samego bloga uwagi mam podobne do tych co Sav ale o tym nie tutaj.

Patrzę na ten komentarz, ale i nie tylko, i mam wrażenie, jakbyś zasiadł w jakimś wyimaginowanym fotelu recenzenta. I to takiego recenzenta z filmwebu chce być opiniotwórczy i który tylko wypunktowuje minusy oraz na końcu wystawia ocenę 1. I jesli o bledach poznawczych mowa i przekonaniu ponadprzeciętności to czy tylko w przypadku mojej osoby można doszukiwać się takich rzeczy?

Ok... Idźmy dalej... "Otóż, z psychologicznego punktu widzenia takie dążenie i poczucie, że można (lub trzeba/należy) otaczać się ludźmi tylko "o co najmniej moim poziomie" świadczy o jakichś defektach" o ile sama teza jest jak najbardziej ok, o tyle ja nie podpisuje się pod tym, bym nawoływał do tego by zadawać się z ludźmi o takiej czy innej wartości. Celowo unikam kategoryzowania i mówienia o czyjejś wartości (poza swoją) bo czym ta ów wartość jest i wg jakiej kategorii ją przyznawać? Zadawanie się z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, spędzanie czasu wolnego z ludźmi którzy lubią robić podobne rzeczy do naszych-to są rzeczy w telegraficznym skrócie które chciałem przekazać. Nie oceniałem niczyjej wartości. Wspomniałem jedynie o swojej ale tez w kontekście zdiagnozowania swoich problemów które mam-jak każdy. Nic bardziej nie irytuje mnie jak użytkownicy którzy wchodzą, rejestrują sie by założyć jeden temat w ktorym przekazują, że z nimi jest wszystko ok tylko świat skurwiały i problem jest-we wszystkim do okola tylko nie w nich. A wszystko co ja napisałem, zostało zaraz ubrane w domniemanie o ponadprzeciętności itp rzeczach. To tyle odnośnie moich wpisów i mojej osoby-blog ten o tym nie był. I tak za duza wyszła mi na ten temat dygresja...

Portret użytkownika saverius

Spiesze z

Spiesze z wyjasnieniami.

Jesli chodzi o bledy poznawcze, w tym wrazenie ponadprzecietnosci - kazdy im ulega. Ja rowniez. Znajomosc bledow poznawczych nie chroni przed uleganiem im.

Jesli chodzi o krytyke wpisu. Skrytykowalem ten wpis pod katem "otaczania sie ludzmi o co najmniej moim poziomie". Literatura psychologiczna jest na ten temat szeroka. Nie pamietam w tej chwili nazwy tego - roboczo go nazwe - defektu osobowosciowego. Skrajnosc w tego typu postawie (a dokladniej odczuwaniu przymusu) jest niezdrowa i wynika z jakicha brakow.

Jesli chodzi o nawiazanie do Twojego wpisu. Skrytykowalem wspomnienie o fragmencie "znaj siebie", ktore rozdzielilem z " otaczaniem sie ludzmi o co najmniej tym samym poziomie" - do tego drugiego przyczepiam sie tylko w tym wpisie a nie w Twoim. Twoja obiekcja wobec mojej osoby jest w tym miejscu niezasadna.

Jesli chodzi o bycie "recenzentem". Nie moja wina, ze jakies 75% contentu userow mi sie nie podoba. Jak cos mi sie podoba to mowie, podobnie jak z rzeczami, ktore mi sie nie podobaja. Po to jest forum, by poznac rozne zdania. Los chce, by wiecej contentu mi sie nie podobalo niz podobalo. Przyczyna takiego stanu - nie interesuje mnie, jestem tym niewzruszony i robie swoje.

Jak na forum o uwodzeniu i rozwoju, to naprawde strasznie sie ze soba cackacie, a i mam wrazenie, ze masa userow jest zdecydowanie za bardzo przewrazliwiona na wlasnym punkcie. Po to jest forum, by dyskutowac i wymieniac rozne opinie.

Portret użytkownika Asses

Czy blog wyszedł jak mowa

Czy blog wyszedł jak mowa motywacyjna? Może trochę, nie taki był zamiar, ale w końcu nie jest forum literackie.

Otóż odczuwanie przymusu, nacisk, dążenie do tego, by otaczać się ludźmi "o co najmniej mojej pozycji lub wyższej" (bo jak zwolennicy tego podejścia mawiają "od niej się nauczę", "trzeba się otaczać tylko takimi ludźmi, żeby coś od nich mieć".

Odczuwanie przymusu i nacisku. Spójrz, ja i ty jesteśmy na tym forum po to by spotkać tutaj ludzi poniekąd podobnych, z podobnymi problemami i liczymy tutaj ja kogoś lepszego od siebie - nie w kontekście tego, że "jest lepszym człowiekiem", a jest lepszy pod względem jakiejś konkretnej sprawy. Banalny przykład: ktoś kogo właśnie rzuciła dziewczyna, wchodzi tutaj z nadzieją by spotkać kogoś kto przeszedł już przez to i da mu konkretne rady i w tym momencie osoba z doświadczeniem jest "lepsza" w tej konkretnej sprawie.

Jeśli chcesz być dobry w podrywie to idziesz do tych, którzy mają jakieś osiągnięcia, a nie do tych co boją się złapać dziewczynę za rękę, prawda?

Nie miałem na celu namawiać do jakiegoś panicznego rzucania znajomości, bo jest ktoś inny "lepszy" czy że jest jakimś nadczłowiekiem.

Otóż, z psychologicznego punktu widzenia takie dążenie i poczucie, że można (lub trzeba/należy) otaczać się ludźmi tylko "o co najmniej moim poziomie" świadczy o jakichś defektach.

Nigdzie nie pisałem by tylko i wyłącznie otaczać się kimś lepszym.

Czyli "znaj siebie", "bądź z ludźmi tylko dlatego, że coś możesz od nich uzyskać". - od każdego czerpie się większe czy mniejsze korzyści, pracodawce masz od pracy, żonę/dziewczynę by mieć kogo żywić uczuciem, kontakt ze słabszym od siebie możesz mieć po to by podbijać swoją wartość itp

Portret użytkownika saverius

Dzieki za rozwiniecie tematu.

Dzieki za rozwiniecie tematu. Cofam hejt i krytyke o 80%.

Bo oprocz krytyki chce tez uczulic na to, by nie patrzec na wszystko w kontekscie transakcyjnosci i usilnym dazeniu (niekiedy trudnym w opanowaniu przymusie) do dazenia "otaczania sie ludzmi na co najmniej moim poziomie". Takie zycie jest jakies... puste... Gleboko wierze, ze ludzie sa czyms wiecej niz wolno i z bledami liczacymi kalkulatorami. W koncu nikt na lozu smierci nie mowi "za malo otaczalem sie ludzmi na co najmniej moim poziomie" Wink

Pozostale 20% dalej zostawiam w kontekscie "mowy motywacyjnej" - czasami za duzo tresci z przerosnieta forma Wink

Tyle.

Portret użytkownika saverius

Pierwszy komentarz

Pierwszy komentarz Heathcliffa, z którym muszę się zgodzić w 100% Laughing out loud