Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

To coś to Borderline.

Szybka historia z mojego życia, która wydarzyła się w ostatnich dwóch miesiącach. Chciałbym aby ten blog był przestrogą dla was przed rozwijania relacji z takimi "dziewczynkami".

Na starcie chciałbym podziękować MrSnoofiemu. Jego blogi i teksty, które pisał w tym temacie są jak złoty środek dla zranionej duszy po takiej jeździe na rollercoasterze jakim jest "związek" z taką laską.

Moją Zosię poznałem w internecie i bardzo szybko podała mi swój nr telefonu. Nie wiem co urzekło ją we mnie czy tylko chęć zapchania dziury czy może to jak opowiadałem jej o moich planach na życie. Skupiam się na jakości a nie ilości co widziała gdy opowiadałem że w życiu najważniejsza dla mnie jest rodzina i moim planem na niedaleką przyszłość jest założenie swojej. Ona wniebowzięta bo właśnie takiego faceta szuka a inni faceci, których tutaj spotyka to sami debile.

Krótko o niej. Dziewczyna - lat 30, po studiach na uniwersytecie Jagiellońskim o kierunku medycznym. Bardzo inteligentna choć z początku wydawało mi się, że piszę z 15 latką co ledwo zaliczała dyktanda. Bardzo wulgarna, wybuchowa i nerwowa. Taka mała tykająca bomba. Jeden związek o którym wiedziałem gdzie facet ją bił i poniżał. Rodzice raczej nie interesowali się co robi ich córka tłumacząc się, że ważne aby była szczęśliwa i jej facet miał olejuw głowie. Dosłownie spuścili ją ze smyczy pozwalając jej na samowychowanie co jak widać ma marny efekt.

Szybko dała mi do zrozumienia, że dużo pracuje przez co nie ma czasu i jest to główny jej problem dlaczego jeszcze jest sama i nie ma faceta. Uszanowałem to bo sam kiedyś bardzo dużo pracowałem i dziewczyny raczej niechętnie się do mnie kleiły.
Gdy z nią pisałem widać było ciśnienie z jej strony na poważniejszą relację niż tylko spotykanie się. Rozmowa o pierwszym pocałunku, zaręczynach i ślubie przyszły jej dosyć szybko co ja z początku karciłem bo przecież dopiero się poznaliśmy i niech wyluzuje bo o planach na przyszłość na pewno jeszcze zdążymy porozmawiać. Była bardzo zawstydzona gdy się pierwszy raz spotkaliśmy i ciągle powtarzała przez telefon, że się wstydzi. Tutaj zapaliła mi się pierwsza lampka ostrzegawcza.
Szybkie spotkanie przy zakupach bo przecież ona nie ma czasu. gdy weszła do sklepu to jak burza, wszędzie jej pełno. Każda alejka należała do niej. Chwilę porozmawialiśmy i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Od sklepu w którym się spotkaliśmy nie mam daleko więc wsiadłem na motocykl i pojechałem do domu. Nie mija 5 minut i stoje na przejeździe kolejowym, gaszę silnik i słyszę jak dostaję smsa.

"I cisza :("

Albo się jej tak bardzo spodobałem w zbroi motocyklowej i w kasku albo laska na prawdę ma parcie na związek. W tej chwili bralem tylko pod uwagę te dwie opcje. Nie przyszło mi pomyśleć, że to ona może mieć ze sobą problem i mega zryty beret. Kilka razy spotkaliśmy się u niej w pracy gdy miała nocne dyżury albo zrywała się z dyżurów żeby ze mną pojeździć po mieście pod osłoną nocy. Laska na początku robiła to czego inne laski nie robiły nigdy. Adorowała, pisała jaki to nie jestem wyjątkowy albo że tęskni gdy nie widzieliśmy się kilka dni. Rozpoczęła proces rozkochiwania, który pochłonął mnie. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej dziewczyny która ma tak zbliżone podejście do życia co ja. Ona jak ja typ domatora, woli raczej film w mieszkaniu niż wyjście na imprezę. Ona nie pijąca, nie paląca więc trafiliśmy na siebie idealnie i ta myśl kierowała mną od samego początku.
Drugą lampką ostrzegawczą była pierwsza z nią kłótnia.
Wyglądało to tak
Ona - Dzisiaj piję u Marty i ciekawe jak to się skończy (Tutaj wiedziałem o tym już wcześniej)
Ja - No spoko, nie ma problemu. Mówiłaś mi już Wink
Ona - No wiem, ale ciekawe kto mnie później odwiezie do domu Laughing out loud
Ja - Czyli się dzisia nie widzimy - (Tutaj nie wstawiłem znaku zapytania i zaczęła się jazda Laughing out loud)
Ona - Nie to nie, pa!

Tutaj zaczęła się wymiana zdań jakbym pisał z dzieckiem i to dało mi po raz kolejny do myślenia. Po raz drugi zapaliła się lampka ostrzegawcza. Moja bardzo dobra przyjaciółka jak usłyszała jak wyglądała ta wymiana powiedziała w prost "Spierdalaj od niej"
Większość kłótni była o jakieś nieporozumienia w smsach albo dosłownie zły ton przez telefon. Z początku moja cierpliwość pozwalała mi na śmiech i śmiałem się z tego ale po jakimś czasie dałem jej wejść na głowę. Trzymałem się swoich przekonań i nie dawałem jej za bardzo rządzić. Stawiała warunki, albo piszemy albo to koniec. Często sprawdzałem ją i mówiłem no to koniec po czym robiłem swoje. Nie minęła minuta i już był od niej telefon. Powiedz mi to w telefon. Gdy to mówiłem ona odbijała piłeczkę, że mi nie zależy i jest to moja wina. Takie rozmowy powtarzały się bardzo często.

Mówiła mi o tym jak łatwo jest ją skrzywdzić zwykłym słowem i jej znajomi o tym doskonale wiedzą i tego nie robią. Kilka razy zdarzyło jej się płakać i żaliła się że sobie już po prostu nie radzi. Mówiła mi o pracy i o obowiązkach w domu. Brak sił i brak czasu robił swoje. Wkurwiała się też na to, że tak mało się widujemy przez co bardzo tęskni. Pełen rozpierdol dla mnie. Była bardzo niedostępna ale z drugiej strony chciała się spotykać i mieć mnie na wyłączność. Paradoks.

W cztery oczy nie miała na tyle odwagi żeby kłóćić się ze mną bo nie była na tyle odważna. Była tylko mocna w gębie, lubiła dużo mówić i się dużo denerwować. Zwykły tchórz. Sposób na dominowanie w jej wykonaniu był bardzo prosty. Albo piszemy albo kończymy. Albo to moja wina albo kończymy. Te testy udawało mi się sprawnie omijać do czasu kiedy ona znalazła mój słaby punkt. Wyuzdany seks i ostre rżnięcie w połączeniu z jej kocimi oczami dawało mi takiej dawki emocji jakiej nie dałą mi nigdy żadna kobieta. Plus jej teksty o tym jacy to faceci są chujowi a ja jestem taki wyjątkowy bo mam inne plany niż inni faceci. W to akurat byłem w stanie uwierzyć bo plany na życie mam konkretne i się ich twardo trzymam.
Złapała mnie w swoje sidła. Byłem zajebiście zagubiony, czy to ja jestem pierdolnięty czy tak wygląda życie w związku z kobietą, która jest wulgarna i ma taki charakter. Żebyście nie zrozumieli mnie źle, ostrzegała mnie przed tym ale za każdym razem widać było, że nie chce odrzucenia i to mydliło mi zajebiście oczy. Nigdy nie prosiłem, nie pieskowałem. Teksty typu musimy się rozstać traktowałem jako dawkę śmiechu bo zdawałem sobie sprawę że ona tego nie chce.

Odpierdalała dużo dziwnych akcji, na wszystko zawsze miała usprawiedliwienie i pewnego razu gdy nie chciała się wytłumaczyć ja powiedziałem wprost. W takim razie nie interesuje mnie już to, nie chce wiedzieć bo i tak mnie okłamiesz. Po tym tekście zaczęła się mi tłumaczyć jak małe dziecko. Wymyśliła jakąś historię na poczekaniu. To jak opisywała całe zdarzenie było dla mnie jedną wielką bajką. Nie miałem wyjścia jak zaakceptować fakt iż historia którą mi opowiada jest prawdziwa. W między czasie chwaliła się, że kupiła wycieczkę do Grecji. Gdy zapytałem, w jaki sposób to rozwiązuje nasz problem odpowiedziała, że to wycieczka dla dwóch osób. Tutaj postanowiłem ją sprawdzić i napisałem. "Nie chce jechać z Tobą na wycieczkę tylko dlatego, że nie potrafisz ze mną rozmawiać i wyjaśnić w prosty sposób co się stało, zasługuję na wyjaśnienia"
Odpisała tylko "A kto powiedział, że to wycieczka dla Ciebie!"
Wiedziałem już, że laska przekupuje mnie abym tylko zapomniał o tym co było i żył dalej jak gdyby nigdy nic.
Raz nawet powiedziała, że kupi mi nowy motocykl z salonu. Moje lampki ostrzegawcze paliły się jak pojebane, jak deska rozdzielcza w Boeingu 767. Powiedziałem wprost żadnych prezentów ani przekupywania mnie bo dla mnie jest to płytkie.

Nadal pochłaniała mnie ta toksyczna relacja i moje serce paliło się żeby ją zobaczyć. Robiła mi śniadania do pracy i potrafiła przywieźć mi je do pracy. Jak tylko budziła się, zaspanym głosem dzwoniła do mnie i rozmawialiśmy gdy miałem pierwszą zmianę. Zawsze dawała mi znać, że już jest w pracy, że jest już w domu, że wraca do domu, jest na zakupach itd itd. Ja przystałem na to, szczególnie że bała się o mnie gdy jeździłem motocyklem. Wtedy żeby się nie martwiła dawałem jej znać o tym, że już jestem w domu i nic mi się nie stało. Pamiętam jak raz nie napisałem o powrocie z imprezy że już jestem w domu. Potrafiła zadzwonić i zjebać mnie o to bo ona przecież jest w porządku i zawsze mi daje znać co się dzieje. Przystałem na to myśląc że to uroczy element związku. Teraz widzę, że była to tylko chęć kontroli.

Postanowiłem trochę schłodzić relację gdy od trzech tygodni przestała się starać tak jak to było na początku. Nie pisałem o powrocie do domu ani o tym ,że byłem trochę pojeździć. Zaczęła powoli tracić nade mną kontrolę. Ona nadal dzwoniła rano raz nawet przyjechała i powiedziała, że musi się ze mną spotkać bo ma załamanie w pracy. Wskoczyła mi w ramiona i całowała jak nigdy. Opowiadała że już tęskni i nie ma już siły w pracy. Postanowiłem, że przy kolejnej okazji sprawdzę ją wyznając jej co do niej czuje. Dzień przed spotkaniem u niej w pracy napisałem że przyjadę do niej w piątek i w sobotę na nockę na co ona zareagowała jak nigdy. Mega szczęśliwa i zadowolona że chce przyjechać i z nią posiedzieć. W piątek przyjechałem do niej choć widziałem jak dziwnie piszę do mnie. Tak jakby dawała mi do zrozumienia że nie przyjeżdżaj, bo i tak będziemy siedzieć w gabinecie na Sorze. Przyjechałem późno bo o 1 w nocy. Powiedziała że chyba mam jej coś do powiedzenia. Napierała na to od dłuższego czasu abym jej to wyznał. Tutaj wiem, że popełniłem błąd i nie powinienem jej był tego mówić. Byłem zaślepiony tym makaronem który nawijała mi na uszy. Chce być szczęsliwa, zakochuje się w Tobie, że nie chce czekać nie wiadomo ile. Gdyby powiedziała mi to 25 latka uznałbym to jako żart, ale 30 latka o takich samych upodobaniach jak moje była warta zaryzykowania.

Kolejny dzień czyli sobota to dzień który pokazał kim tak na prawdę jest moja Zosia. Chłód jakim mnie obdarowała po takim wyznaniu uczuć był dla mnie jak Liść od własnej mamy. Zero zainteresowania, totalnie olewka. Ja w sumie jako że umówiłem się z nią na wieczór czekałem aż napiszę mi kiedy mogę przyjechać. O 19 dostaję informację, że jej szef ma zabieg który może potrwać nawet kilka godzin. Trochę wkurwiony mówię, że spoko nie ma sprawy poczekam. Lekka spina bo już czuje, że zaczyna kombinować. Przebudziłem się w nocy i dostaje informacje, że spotkać sie nie spotkamy bo ma problem z urządzeniem przy którym pracuje i jest przypadł. Od razu zapaliła się czerwona lampka i sprawdziłem ją czy nie odnowiła konta na stronie gdzie się poznaliśmy. Nie myliłem się i napisałem. Że to nie w porządku że robi takie rzeczy, że ma nieźle najebane w głowie. Od razu z jej strony usprawiedliwienie że chciała tylko coś sprawdzić i nie musi mi się tłumaczyć. Napisałem jeszcze kilka słów o tym że nie spotkałem w swoim życiu tak genialnej aktorki i manipulantki.

Laska w jej wieku która tak słodziła i namawiała teraz nie ma odwagi spojrzeć mi w oczy i powiedzieć prawdy. Mój boeing 767 eksplodował bo zabrakło lampek które mogłyby się zapalić Laughing out loud

Od razu sięgnąłem artykułów o zaburzeniach osobowości Borderline. MrSnoofie wyczerpał chyba wszystkie tematy związane z takimi "Chujowymi" laskami za co jestem mu teraz mega wdzięczny.

Artykuł, który otworzył mi oczy:
koniectoksycznych.blogspot.com/2014/02/kiedy-miosc-to-tylko-sowo-u-osob-z.html

Miałem wrażenie, że pisany jest dosłownie o mojej Zosi. Kropka w kropkę o niej. Wszystko idealnie pasowało do moich niepoukładanych puzzli. Po przeczytaniu tak wielu treści związanych z Borderline w końcu dotarło do mnie czym była ta relacja i jak dobrze, że w moim przypadku skończyło się to po 2 miesiącach a nie po dwóch latach i wizytach u psychoterapeutów.

Gdy tylko poczułem, że jest ona na mojej głowie już od dłuższego czasu a kłótnie o byle pierda są destrukcyjne postanowiłem ją zrzucić dając jej do zrozumienia że nie ma już władzy. Ostatni tydzień mojej relacji potwierdził tylko, że to manipulantka i dziewczyna ma nieźle przejebane.

Zrozumiałem też, że pracy przede mną jest od chuja. W końcu takie laski przyciągają facetów o zaniżonym poczuciu własnej wartości. Czas wyciągnąć wnioski i pracować nad tym aby taka sytuacja już się nigdy nie powtórzyła.

Od rozstania mija pierwszy tydzień ale widzę poprawę i ciesze się z tego. Potrafię wytłumaczyć sobie, że to nie ja jestem zjebany.
Z początku pocieszałem się tym, że laska ma już przejebane w życiu ale szybko zdjąłem z siebie te marne pocieszenie. Dziewczyna w życiu zawodowym i towarzyskim jest geniuszem ale w życiu miłosnym jest skazana na porażkę. Jest na idealnej pozycji aby to ona dominowała w związku. Wysokie zarobki, brak empatii związana z jej pracą i pograniczem no i przedewszystkim wywyższanie się bo jest lekarzem.

Panowie wystrzegajcie się takich dziewczyn. Gdy pojawiają się pierwsze sygnały że laska może mieć coś z cabanem to spierdalajcie i nie stawiajcie sobie wyzwań, że coś zmienicie bo nic nie zmienicie. Takich atrakcji nie da wam żadna ale też żadna w tak szybki i dosłowny sposób nie rozpierdoli waszego postrzegania na świat i na własne życie. Mi udało się w miarę szybko spierdolić od tego i ciesze się, że były to tylko albo aż dwa miesiące.

Trzymajcie się i pracujcie nad sobą.

Odpowiedzi

Byłem w takiej relacji i to

Byłem w takiej relacji i to jest masakra zmiana humoru dosłownie co chwile od załaman bdo szczęścia tego nie da się wytrzymać obawiam się że moja nowa relacja niedługo się skończy bo zaczynam czuć te objawy u nowej lali

Portret użytkownika Aleus

Przestrzegam przed

Przestrzegam przed kategoryzowaniem. Po prostu wpadł Ci w ręce artykuł i dopasowywałeś nawet podświadomie jej zachowania. Zaraz wyjdzie, że każda manipulantka lub rozchwiana emocjonalnie dziewczyna to "border". Takie rzeczy powinien oceniać i diagnozować specjalista, psychiatra, a nie ex partner.

Diagnoza zazwyczaj jest łatwiejsza. Pozwalaliśmy sobie, bo też miałem do czynienia z taką osobą, co jednego dnia mówiła, że kocha nad życie, a następnego mówiła, że chce z tego uciekać i co trzy dni zrywała. Wtedy też poznałem ten artykuł, co wkleiłeś, ale w przeciwieństwie do Ciebie uznałem, że wykazuje podobieństwa, ale nie mi wyrokować. Teraz jest młodą matką z innym facetem, widocznie ją okiełznał. Nie wiem na pewno, ale życzę jej pomimo wszystko, wszystkiego dobrego, bo przez nią tu trafiłem i rozwinąłem się niesamowicie odnośnie relacji dm. Z perspektywy czasu popełniałem "wielbłądy", a kiedy na końcu wziąłem się za siebie to uciekła, bo nie mogła mną łatwo manipulować. Sama mi powiedziała potem, że manipulowała mną i to wynikało z tego, że ją bardzo kochałem i przez to za dużo się starałem. Zasada równowagi? Ona nie istniała w tamtym związku.

Zatem łączę się z Wami w bólu, ale ja nie uznaje, że to był border tylko moje fatalne prowadzenie relacji. Za bardzo mi zależało. Przejmowałem się jej fochami. W ogóle nie byłem sternikiem relacji. Zatem ta nasza łódka chwiała się jak na wzburzonym morzu, aż w końcu się wywaliła. Po drodze był jeszcze większy smród i niejeden smrodek, ale teraz to nawet mnie bawi. Wyszło mi na dobre.

Wielu rzeczy nie napisałem

Wielu rzeczy nie napisałem ale laska raczej nie miała granic. Pamiętam jak w pubie ze znajomymi napisałem do niej i godzinę czekałem na odpowiedź. Schowałem telefon i po 10 minutach patrze a tam 7 wiadomości os niej. Każda jak inny kolor tęczy. Szybkie uaprawiedliwienie, że spała. Kilka smsów o tym jak się bawię a później atak, że ją olewam. Później cały wieczór próbowała mi udowodnić jej punkt widzenia a na mój w ogóle nie reagowała. Ja przyjąłem to z uśmiechem choć próbowała nawet na mnie zwalić winę, że jej pies ma połamanrgo pazura...
Kolejnego dnia zupełna zmiana, przywitała mnie tak jakby nic się nie stało, tak jakby to nie ona pisała te smsy.

Nie, nie należe do takich facetów, żeby czerpać jakiekolwiek korzyści materialne a tym bardziej nie wtedy kiedy ona coś spieprzy i stara się mnie przekupić.

Edit. Facet który ją bił zrobił to raz bo po tym ona się ogarnęła i od niego uciekła. Rodzice byli świadkami jak chamsko się zachowuje na weselach czy w ich własnym domu ale nie reagowali. Tłumaczyli się, że jest dorosła więc bierze odpowoedzialność za swoje czyny. Ja na miejscu jej ojca takiego typa dawno temu bym zakopał w lesie.
Poza tym już nie mam od czego wiać bo już to zrobiłem po tym jak mnie zlała i odnowiła tam konto. Nie dla mnie taka dziewczyna, która czegoś chce a później zawija wroty i żyje jak gdyby nigdy nic.
Nawet jak się odezwie to nie sądze aby z tej rozmowy wynikło cokolwiek przyjemnego dla obu stron.

Portret użytkownika Aleus

To ją bił czy uderzył? Jest

To ją bił czy uderzył? Jest różnica pomiędzy jednokrotną czynnością a wielokrotnymi czynnościami? Co nie zmienia faktu, że jest to niegodne mężczyzny zachowanie i bez usprawiedliwienia.

Po za tym skąd to wiesz jak on ją traktował? Czy bił? Byłeś świadkiem naocznym przynajmniej kilku sytuacji,jak występowali jako para? Bo jeśli z jej opowieści lub jej bliskich to sorry, ale większość kobiet mówi okropne rzeczy o exach, a same zgrywają owieczki.

"Tłumaczyli się, że jest dorosła więc bierze odpowoedzialność za swoje czyny. Ja na miejscu jej ojca takiego typa dawno temu bym zakopał w lesie". Dalej czuć, żebyś chciał występować jako jej rycerz. Podchodzisz do tego emocjonalnie.

Raczej to manipulantka, a Ty się wydajesz łykać jej opowieści nadal i powielasz.

Mam najwyższe obrzydzenie do damskich bokserów i tego się nie da w żaden sposób usprawiedliwić. Natomiast jego ewentualne chamskie zachowanie w stosunku do niej to kto jak kto, ale Ty to powinieneś rozumieć. Chłopak jeszcze gorzej sobie z nią radził niż Ty, ale Ty tego nie widzisz, bo byś wsiadł na konia, ubrał zbroję, wziął lancę i bronił swojej zwichrowanej pani.

Być może nad-interpretuję, ale widzę w Tobie zadatki po tym fragmencie na rycerza w lśniącej zbroi, a to dobry grunt do manipulacji dla kobiet.

Zastanów się, co o Tobie mówi kolejnemu...

Edit: Nie będę ukrywał, że mnie mierzi określanie kobiety bez diagnozy jej przez specjalistę jako bordeline. Zaraz Ci wytłumaczę z miłą chęcią, co sobie robisz i czego nie zauważasz. Borderline to jednostka chorobowa. Automatycznie, jeśli ktoś jest chory to traktujemy go po macoszemu. W sposób łagodniejszy. Tym samym jej zachowania tłumaczysz chorobą, bo borderline tym jest. A Ty nie jesteś ani specjalistą ani bezstronny w osądzie. Mimowolnie nawet dajesz jej jakieś rozgrzeszenie. Lepiej, żebyś sięgnął przed tym artykułem do literatury pięknej i do słów naszego wieszcza: "Urody twojej zazdroszczą anieli, a duszę masz gorszą niżeli". Na tym świecie są kobiety, które są piękne i po prostu złe, lubują się w manipulacji, są zwichrowane, bo mogą, bo widzą, ze facetowi zależy i w taki sposób się bawią, grają na nim jak na skrzypcach. Inna kwestia, że to jego wina. Zamiast mówić o borderach, bez odpowiedniej diagnostyki lepiej stwierdzić dla własnego dobra, że to była zła kobieta, a Ty byłeś za słaby by sobie z nią poradzić. Nie rozgrzeszać ją niejako chorobą osobowości.

Nie wiem, czy bił czy tylko

Nie wiem, czy bił czy tylko raz uderzył, ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Podniósł rękę na kobietę i to wystarczy. Nie wiem czy faktycznie tak było czy raczej sobie to wymyśliła. Gdy to opowiadała nie była chętna żeby rozwinąć i opowiedzieć więcej szczegółów, uznałem, że są to jej osobiste sprawy więc nie naciskałem bo widziałem, że sprawia jej to problem.
Ja wolałbym pierdolnąć drzwiami i zakończyć relację niż uderzyć kobietę.

Nie jestem rycerzem w lśniącej zbroi. Gdybym nim był pewnie jeszcze tkwiłbym w tej dziwnej relacji. Bardziej chodziło mi o wpływ rodziców na wychowanie dziecka. Skoro moja córka kłóci się z facetem w MOIM własnym domu. Jakiś facet w MOIM domu awanturuje się drąc się na moją córkę to nie siedziałbym w pokoju obok myśląc, że to normalne. Uważam, że zrobiłbyś tak samo. Chodzi mi o pokazywanie swojemu dziecku granic, o których ona nie miała żadnego pojęcia. Co dokłada kolejną cegiełkę do określenia jej Borderką.

Łatwo jest mi określić ja jako Borderkę, choć nie jestem psychologiem. Nie jest to wcale ucieczka od przyznania się do winy bo wiele razy z dziewczynami mi się nie udawało i nie mam problemu, aby się do tego przyznać.
Mając takie ilości materiałów dostępnych praktycznie wszędzie jest mi łatwiej dopasować ją do zaburzeń osobowości bo praktycznie we wszystkim łapie ona punkt. Rozmawiałem z ludźmi, którzy są borderami albo mieli z takimi ludźmi do czynienia, 99% z nich odpowiedziało, że dziewczyna ma zaburzenia osobowości.

Ale rozumiem Twój punkt widzenia tej całej sytuacji i pewnie gdybym sam nie przekonał się na własnej skórze to teraz uważałbym, że ktoś spotkał na swojej drodze chujowo-trudną laskę.

Portret użytkownika Aleus

Łatwo, a nie powinieneś.

Łatwo, a nie powinieneś. Przeczytałeś sobie jeden artykuł, jesteś stronniczy i wyrokujesz diagnozy kliniczne. Wiesz co to jest samospełniająca się wróżba? I tyle komentarzem tego.
Nie Tobie osądzać, czy to border czy nie. Nie masz ku temu kompetencji i ta sama dziewczyna w stosunku do innego może być całkowicie różna i normalna.

Dalej byłeś jak on się darł w domu, czy znowu z jej opowieści to wiesz? Takie osoby świetnie umieją grać. Notorycznie kłamią.

Co do mojego doświadczenia to przesłałem Tobie i Revanovi swoją opowieść. Nie bądź taki pewny,że ktoś miał inną historię, bo wyciągnął z tego inne wnioski. Po prostu się nie bawię w domorosłego psychiatrę, a artykuł, który podałeś to ja znam od 2 lat, a nie od kilku dni.

Myślę, że wszystko zostało

Myślę, że wszystko zostało już napisane w wiadomościach na PW Smile
Mimo wszystko podoba mi się Twój udział w komentarzach.
Pozdro! Laughing out loud

Portret użytkownika Aleus

Też jestem zdania, że na PW

Też jestem zdania, że na PW wszytsko sobie wyjaśniliśmy pozytywnie Smile Niestety nie jestem teoretykiem w tej sprawie...
Pozdro:)

Trzydziestolatka jak była by

Trzydziestolatka jak była by normalną panią doktor czy kimś innym siedziała by w szczęśliwym związku ale to już jej problem.

Portret użytkownika saverius

"Gdy pojawiają się pierwsze

"Gdy pojawiają się pierwsze sygnały że laska może mieć coś z cabanem to spierdalajcie i nie stawiajcie sobie wyzwań, że coś zmienicie bo nic nie zmienicie."

Sądziłem, że to domena kobiet w myśl powiedzenia: "Gdy kobieta i mężczyzna biorą ślub, to kobieta z nadzieją "mam nadzieję, że się zmieni" a facet z myślą "mam nadzieję, że się nie zmieni""

Wink

Miałem na myśli facetów,

Miałem na myśli facetów, którzy myślą, że taka laska się przy nich zmieni albo przy nich nauczy się inaczej funkcjonować niż dotychczas robiła to z facetami. Takie się nie ogarną no chyba, że jak to ktoś tutaj na forum napisał gdy pojawią się pierwsze zmarszczki i koleżanki zaczną sobie życie układać. Choć i to może być mało.

Portret użytkownika saverius

Tak, wiem, co miałeś na myśli

Tak, wiem, co miałeś na myśli Smile

Natomiast dalej mam przeświadczenie, że to nadal jednak domena przede wszystkim kobiet

Jasne, że tak. Ja nie

Jasne, że tak. Ja nie chciałem jej zmieniać, bo poznałem ją jako zupelnie inna dziewczyne. Dopiero pozniej pokazala "pazurki" i zrozumialem ze z nia jest cos nie tam. Bo to co robila odbiegalo od tego z czym sie spotkalem do tej pory przy poznawaniu kobiet Laughing out loud

Jestem po 2 letnim związku z

Jestem po 2 letnim związku z borderką. Tak do psychoterapeutów też chodziłem i to całkiem sporo.
Tak to co opisujesz to dokładnie border ale i coś więcej. Jest masa borderów, nerwówek i rozchwiań które lekarz może wykryć u osoby całkowicie pokornej, cichej i nieskłonnej do manipulacji. Tobie trafił się combo perełka- border+spierdolona manipulantka i oszustka Smile
Każdy kto tego nie przerobił gwarantuję Ci że napisze teksty podobne do chłopaków powyżej. Po borderce nie spotkałem drugiej takiej mimo że pojawiło się od tamtego czasu sporo kobiet w moim życiu.
Pod żadnym pozorem nie rzucaj się teraz szybko w nowy związek, jeśli chcesz podymać czy flirtować to spoko, ale nie nowy związek.
Po nastu wizytach u psychoterapeutów i zerwaniu z kolejną laską zrozumiałem że borderek zrobił w mojej słabej i niepewnej głowie sporą dziurę. Będziesz tą dziurę próbował zapełnić innym związkiem.
Pisz na PW jeśli chcesz o tym pogadać Smile

Portret użytkownika Aleus

Abstrahuję od tego czy jakiś

Abstrahuję od tego czy jakiś specjalista, który ją prowadził zdiagnozował u niej borderline, jednostkę chorobową. Argumenty wytłuszczyłem powyżej, czym grozi takie rzucanie definicji.

Nie dlatego się ustosunkowuje. Twoja rada jest bardzo dobra i słuszna, ale poddałbym ją korekcie. Faktycznie nie szukaj związku, ale ja jednak bym poczynił rewizję, że seksu na razie też nie za to dużo randkuj i obywaj się z kobietami, żebyś mógł uwierzyć, że one są normalne, ludzkie i po prostu fajne, a to to była jakaś mina. Małymi kroczkami. Na seks przyjdzie czas a wtedy będzie smakował wybornie.

Portret użytkownika Aleus

Polecam w tym temacie

Polecam w tym temacie odświeżyć sobie dyskusję: http://www.podrywaj.org/forum/bo...