Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

albo Canis wydziwiać, grymasić albo dziewczyny nie spełniać rzeczywiście jego wymagań charakteru.

Portret użytkownika canis lupus

Czołem.

Ostatnio spędzam czas na chodzeniu na kawę z dziewczynami ale żadna z nich nie przypadła mi do gustu!!! Żadna, nawet w małym stopniu. (pomijam aspekt wyglądu, bo to oczywiste, że mi się podobały)

Skłoniło mnie to refleksji, której nie mogę zakończyć sensowną konkluzją.
Jestem osobą posiadającą swoje twarde zasady, wartości, których się trzymam i są one moją wizytówką wśród znajomych.
Poza tym jestem też bardzo radykalny i krytyczny w stosunku do rzeczywistości która mnie otacza. A to znaczy, że bardzo analizuję to, co do mnie dociera, oceniam to i wydaję osąd, jeśli mam podstawy. Spora liczba ludzi mówi o mnie maruda, ale jak można być marudą mówiąc o oczywistościach? Maruda marudzi dla marudzenia, bo ma taki kaprys. Marudzą ci, co mają za dużo w dupach i im się we łbie przewracało od dobrobytu. Ale to zostawmy mimo, iz w sumie o charakterze aksjologicznym ten wpis jest.

To, do czego zmierzam, to fakt, że trudno mi dogodzić.
Jaką ma wartość wygląd a jaką ma wartość charakter/osobowość? Jednostkując oba te elementy mówię: oba są tak samo ważne. - Dualizując: Osobowość rządzi!

Tu się zaczyna zagadka.

Czy już na prawdę nie ma kobiet mających swoje twarde zdanie na jakiś temat. SWOJE WŁASNE ZDANIE a nie przyjęte od kogoś skądś tam?

Czy na serio nie ma kobiet myślących głębiej niż powierzchownie, oceniających po jednym błędzie ortograficznym?

Czy forma jest (kurwa) najważniejszym elementem relacji?

Przykładowo: Jeśli tak jest...
...to nie kupujmy Skody a kupmy VW, bo to ten sam koncern...

Forma...

Ilu ludzi w małżeństwach na to patrzy w taki sposób? raczej mało z moich informacji. Forma zabija relacje. Taka (załóżmy wierność) żona marynarza: Forma tego związku chujowa, mąż ciągle poza domem, dzieci bez ojca...tragedia.
Wszak to treść ich relacji ich łączy i ona jest istotą ich związku.

To tak jak słowa ,, kocham cię" treść jasna ALE! Czy w bliskich związkach zwrot do ukochanej osoby ,, moje ty słoneczko" - nie może oznaczać tego samego? Oczywiście - może mimo innej formy. Tylko trzeba znać dialekt. Z tym, że jest on dostępny tylko tym dwojgu ludziom.

Wracając trochę ściślej do tematu.

Czy ja wydziwiam? Trochę kieruje to pytanie do Was chociaż sądzę i spodziewam się, że możecie nie zrozumieć mnie do końca ( ten tekst pisze na gorąco bez edycji, bo taka jego idea)

Jestem bardzo wymagający, to prawda. Odkrywam to na forum, bo nie czuje się z tym źle i nie wstydzę się tego.

Nurtuje mnie jednak czy to się tyczy też i Was, czy też tak macie?

Zaraz pomyślą niektórzy i zechcą napisać : ,,to ruchnij i znajdź se nową" ubiegnę ten prawdopodobny komentarz: Ja nie wejdę w taką relację, bez ,,tego czegoś" w relacji ja-ona.

Ja potrzebuję kobiety ogarniętej ale nie nadętej ani tym bardziej roztrzepanej jak kogel mogel...i na dodatek zaganianej pierdołami na zakupach.

Obserwuję ten świat kobiet, poznaję nowe dziewczyny i łapie mnie przerażanie za gardło, bo widzę równię pochyłą w temacie kobiet normalnych - czytaj: nie skażonych wyścigiem szczurów czy destruktywnym krytykowaniem faceta za pierdoły nie istotne takie jak wada wymowy chociażby.

Wygląd, że do niego na chwilę wrócę. Ok jest ważny i schludnym być trzeba. Ale czy styl odmienny = gorszy, tylko dlatego, że jest inny??? NIE. No, niestety praktyka pokazuje coś innego.

Dobra nie przedłużając powiem na koniec jedno zdanie:

Poszukiwanie drugiej połowy trwa wiecznie, nawet choćbyś już ją znał za chwile znów jej nie znasz, bo czas płynie a ona nie jest już tą samą, co przed chwilą.

Pozdrawiam
Canis Lupus

Odpowiedzi

Portret użytkownika fuse

Aż walnąłem pięścią w stół i

Aż walnąłem pięścią w stół i mruknąłem "no kurrwa!".
Cieszę się, że ktoś też to zauważył- Heraklit nie miał na myśli po prostu ponownego wejścia do koryta rzecznego, chodziło mu dynamikę.

Sam lubię patrzeć dziewczynie w oczy i czuć tą lekką niepewność. Przyglądasz się, a tam 12 w skali Baeuforta. Nie widzisz nic poza kolejnymi falami. Tu odpowiem na Twoje pytanie- tak, jestem wymagający. Zbyt dużo lasek ostatnimi czasy potrafi rozmawiać o czymś mniej przyziemnym. Uwielbiam, jak dziewczyna umie opowiedzieć o czymś z pasją w głosie.

Apropos formy. Przyznam się, że już przyzwyczaiłem się do panowania formy nad jakością. Takie są czasy, ludzie kupują iPhony za swoje dwie wypłaty i nazywają to cudem techniki. Casual casualem, ale jak to się mawia- z gówna bata nie ukręcisz.

Zgłaszam na główną.
Pzdr

Portret użytkownika Rafał89

Odkąd poznałem swoją własną

Odkąd poznałem swoją własną wartość i zacząłem mieć pewne oczekiwania również mam problemy z poznaniem jakiejś fajnej dziołchy. Ta pali, tamta nie ma żadnych (sic!) zainteresowań, inna ma faceta (brzydzę się wbijaniu między wódkę a zakąskę). Mimo wszystko sądzę, że trzeba niezachwianie się trzymać swoich własnych zasad i wartości. Bo w końcu jeśli pójdziesz na rażące ustępstwa, to po pewnym czasie i tak prawdopodobnie będziesz się czuł źle z tego powodu. Oczywiście nikt nie jest idealny, tego próżno oczekiwać - ale niektórych spraw przeskoczyć ani obejść się nie da. I chuj.

Pozdro

Portret użytkownika Rise

Dobry blog, masz racje. Sam

Dobry blog, masz racje. Sam również mam wysokie wymagania, i już nie tyle do wyglądu [który też się dla mnie liczy bardzo] a tyle do charakteru, temperamentu.

Podobną sytuację miałem - poznawałem w wakacje mnóstwo dziewczyn w różnych okolicznościach, czy przez znajomych czy na imprezach latynowskich itp.. i dno... totalne dnoo

Po czym trafiłem wreszcie na osobę, która nadaje na tych samych falach, też ma wymagania, zna swą wartość, ma pasje zainteresowania i szuka czegoś więcej w relacji niż tylko ciepłych słówek, seksiku fajnego w łóżeczku i pochwalenia się statusikiem na facebook'u.
Nie trudno się domyślić że szybko znaleźliśmy nić porozumienia i zakwitło między nami szybko Smile i jesteśmy aktualnie szczęśliwi. Wiadomo czas pokaże jak to dalej pójdzie, niemniej jest bardzo dobrze, trafiłem na taki swój typ jakiego szukałem, ona też Smile.

Także panowie - wiem, nie łatwo w dzisiejszych czasach nasiąkniętych medialnym, pierdolonym wyścigiem szczurów znaleźć kogoś godnego uwagi, ale jednak da się. Więc lepiej być wytrwałym, poczekać trochę niż pochopnie z braku cierpliwości wejść w relacje z kimś nie do końca nam odpowiadającym.

Pozdro i powodzenia
!

Wydaje mi się, że pracując

Wydaje mi się, że pracując nad sobą, nabierając doświadczenie oraz wyrabiając sobie opinię na temat świata, z czasem przesuwasz się na krzywej gaussa, ze statystycznego zjadacza chleba w osobę bardziej świadomą, posiadającą pewne zasady i wymagania od otoczenia.

Niestety przesuwając się ze środka tej krzywej (gdzie znajduje się największa część społeczeństwa) w prawą stronę, statystyczna liczba osób posiadająca podobnie jak ty jakieś wartości i zasady życiu drastycznie maleje. Więc dlatego co raz więcej osób nie spełnia Twoich oczekiwań.

Mam nadzieje, że napisałem to w marę pzrejżyście Wink

Pozdro!

Portret użytkownika VanityFair

są jeszcze fajne kobiety. ale

są jeszcze fajne kobiety. ale mało mało mało ich... nawet ciężko o inteligentne i wartościowe koleżanki.

Portret użytkownika canis lupus

Los Danielos, fajnie to

Los Danielos, fajnie to napisałeś i jest to jasna sprawa... A co do koleżanek VanityFair, to mam tak samo. Ostatnio jedna się obraziła na mnie ponieważ powiedziałem za nią to co myśli a udaje, że tak nie jest. A że ja ściemniania nie lubię, no to nawet dobrze, że poszła w pistu..Przynajmniej wiem, że ona ma klapki na oczach jeśli idzie o WŁASNE zdanie na temat tego, co się dookoła niej dzieje.

canis lupus Miałem podobną

canis lupus
Miałem podobną sytuację.
Mam trochę niewyparzony język i potrafię sypnąć czasem prostackim żartem. Powiedziałem, w żartobliwie pewnej dziewczynie (która baaardzo mnie kręciła), że ma wielki tyłek mimo, że jak na mój gust miała naprawdę kuszące krągłości.
Kobita tak się zbulwersowała, że już więcej się do mnie nie odzywa...
Na szczęście nasze wspólne znajome mają trochę więcej dystansu do siebie.

W sumie trochę bolał mnie taki obrót sprawy, lecz patrząc z dystansu prędzej czy później i tak by to tego doszło. Lepiej wcześniej niej niż później.

Portret użytkownika canis lupus

Ja akurat nie mówiłem żartem

Ja akurat nie mówiłem żartem bo temat dotyczył absurdów polskich i na naszej uczelni. Ja powiedziałem o nich na głos, ona wymyśliła, że marudzę. A jak pisałem powyżej >>>jak można być marudą mówiąc o oczywistościach?<<<
Powiedziałem jej, że sama przed sobą ukrywa prawdę bo tak jej wygodniej, bo po co się wychylać. Ale nawiązałem tez do innych ludzi i do tego, że ich boli to, że ja się nie boję mówić tego, co widzę. A przecież opisanie na głos to przecież pewność siebie i twarda postawa a nie wada....;/